Stuhrowie przyjęli kolejnych uchodźców. „Pomoc uchodźcom była niepoprawna politycznie. Wojna spowodowała wybuch tłumionych uczuć”

Stuhrowie przyjęli kolejnych uchodźców. „Pomoc uchodźcom była niepoprawna politycznie. Wojna spowodowała wybuch tłumionych uczuć”

Katarzyna i Maciej Stuhrowie z synami
Katarzyna i Maciej Stuhrowie z synami Źródło:Karolina Synowiec
Można sobie zrobić taki eksperyment myślowy i zastanowić się, jak my byśmy się zachowywali w czyimś domu, gdybyśmy stracili wszystko, co mamy – mówi Maciej Stuhr. A jego żona Katarzyna dodaje: Dla naszego syna Staśka, który ma prawie 11 lat to, że przyjmujemy do domu uchodźców, nie jest żadną pomocą i zapytał mnie, dlaczego my właściwie nic nie robimy?

Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, „Wprost”: Kilka dni temu przyjęliście pod swój dach afgańską rodzinę uchodźców z Ukrainy. Ale to nie pierwszy raz, kiedy zdecydowaliście się podzielić swoim domem z potrzebującymi.

Katarzyna Błażejewska-Stuhr: Tak, w 2020 roku zamieszkała u nas 4-osobowa czeczeńska rodzina. Ja od dłuższego czasu spotykam się z grupą „Dzieci z dworca Brześć”, wspierającą uchodźców, którzy przybyli do Polski z Czeczenii. Kiedyś powiedziałam, że moglibyśmy wziąć jakieś dziecko na weekend i wtedy wzięliśmy Edelbieka – chłopca trochę starszego od mojego syna Stasia.

Edi spędził u nas kilka weekendów, potem zbliżyłam się z jego mamą, pomagając jej załatwiać sprawy urzędowe, zdrowotne itd. A kiedy dostali nakaz wyjazdu z kraju w ciągu 30 dni to był moment, że poruszyłam niebo i ziemię, żeby mogli zostać w Polsce i zostałam ich pełnomocniczką.

Kiedy zaczęła się pandemia, Madina, która pracowała jako sprzątaczka w szkole języka angielskiego, straciła pracę i źródło utrzymania, postanowiliśmy więc, że zaproponujemy jej, jej synowi i dwóm córkom, żeby zamieszkali u nas na czas, dopóki nie staną na nogi.

Kiedy czeczeńska rodzina opuściła wasz dom, bardzo szybko pojawili się nowi goście.

Maciej Stuhr: Tak, rodzina z Syrii, choć to była inna ranga i skala, bo Marwa z dziećmi była u nas raptem 3 dni, a Czeczeni mieszkali 10 miesięcy, więc trudno to porównać. Z drugiej strony Syryjczycy byli kompletnie nieznanymi nam osobami, którzy znaleźli się w naszym domu, a znajomość z Madiną jednak jakoś się rozwijała, zanim jej to zaproponowaliśmy.

Teraz ten trzeci przypadek też to potwierdza, że to przyjmowanie w ciemno jest… Nie wiem jakiego słowa użyć… Jest fajne! Nie dokonujemy żadnego moralnego wyboru, deklarujemy pomoc tym, którzy jej potrzebują i nie nam oceniać, kim oni są.

Nie robimy tego dla ich wdzięczności, ale ona jest tak olbrzymia! To, co jest w oczach tych ludzi, których się przyjmuje do domu, jest trudna do opisania. Mimo, że oni próbują w różnych językach i z pomocą różnych urządzeń elektronicznych przekazać nam tę swoją wdzięczność, to jednocześnie to, co jest najważniejsze i to, co jest sednem sprawy unosi się gdzieś w powietrzu, bo nie da się tego wyrazić w słowach.

Zdjęcie rodzinne, czyli dzieci „aktualnych” gości Stuhrów, poprzednich gości, a także synowie Katarzyny i Macieja

Dlaczego pomagacie? Jakie są wasze pobudki?

M.S.: W każdym człowieku są jakieś odruchy i olbrzymie pokłady dobra. Absolutnie w każdym. Tylko w niektórych ono wyłania się łatwiej, z niektórych trudniej to wydobyć. Czasami zbieg okoliczności, to, jak się życie potoczy, jakich ludzi spotkamy na naszej ścieżce, utrudnia lub ułatwia wydobywanie się dobra.

Mówię to dlatego, że nie wiem, czy gdybym nie spotkał Kasi w ogóle rozmawiałbym na te tematy z kimkolwiek.

Artykuł został opublikowany w 10/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Ponadto w magazynie