Straż Graniczna od kilku miesięcy publikuje raporty dotyczące sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Komunikaty mundurowych są wydawane w związku z kryzysem migracyjnym, który został sztucznie wywołany przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Przypomnijmy – pod koniec 2021 roku tłumy migrantów koczowały przy granicy z Polską, ponieważ zostały zwabione przez białoruskiego dyktatora złudną obietnicą łatwego przedostania się do krajów Unii Europejskiej.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Najnowszy raport SG
Z najnowszego komunikatu Straży Granicznej wynika, że w środę 13 lipca na terytorium Polski próbowało nielegalnie przedostać się 30 cudzoziemców. Grupa 21 mężczyzn przekroczyła granicę przez płyciznę na rzece Świsłocz. Wśród obcokrajowców byli obywatele Jemenu, Egiptu i Syrii. „Cudzoziemcy na Białoruś przyjechali z Rosji. Wszystkie osoby zostały zatrzymane” – podaje Straż Graniczna.
Aby ułatwić polskim służbom monitorowanie sytuacji na granicy z Białorusią, władze zdecydowały o wybudowaniu zapory. Na niedawnej konferencji prasowej, która została zorganizowana przy powstającej barierze, Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę na to, że wywołanie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej mogło być wpisane w połączony plan Białorusi i Rosji.
– Za naszą wschodnią granicą toczy się krwawa wojna, najkrwawsza od czasów drugiej wojny światowej i dzisiaj już wyraźnie widzimy, że ta wojna miała swój pierwszy akord. Pierwszym akordem tej wojny był atak Łukaszenki na polską granicę, na granicę z Białorusią – stwierdził na niedawnej konferencji prasowej szef polskiego rządu.
– Ten atak polegał na tym, że Łukaszenka i jego mocodawca, czyli Putin postanowili przetestować polską granicę, przetestować wschodnią granicę Unii Europejskiej – dodał Mateusz Morawiecki.
Czytaj też:
Kryzys na granicy z Białorusią preludium do wojny na Ukrainie? „Łukaszenka cerberem Putina”