Wewnętrzne walki na Kremlu doprowadziły do zamachu w Petersburgu? Dziewulski dla „Wprost”: Takich akcji będzie więcej

Wewnętrzne walki na Kremlu doprowadziły do zamachu w Petersburgu? Dziewulski dla „Wprost”: Takich akcji będzie więcej

Jerzy Dziewulski
Jerzy Dziewulski Źródło:Newspix.pl / Krzysztof Burski
Wewnętrzne porachunki w ramach polityki Rosji czy zamach zdesperowanych ukraińskich służb? Nie milkną spekulację wokół zamachu terrorystycznego w Petersburgu, w którym zginął prokremlowski bloger wojskowy. – Jedno jest pewne: do takich wydarzeń będzie dochodzić coraz częściej, bo eskalacja przemocy wokół wojny rośnie – nie ma wątpliwości w rozmowie z "Wprost" Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta i doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Do wybuchu doszło w niedzielę w lokalu popularnej kawiarni Street Bar w centrum Petersburga. Służby przekazały rosyjskim mediom, że jedna osoba zginęła, a piętnaście zostało rannych. W wyniku eksplozji zginął znany rosyjski bloger wojskowy Władlen Tatarski. Według kremlowskich mediów bomba była umieszczona w figurce, którą Tatarskiemu przyniosła kobieta. Po kilku minutach podarunek eksplodował.

Kto stoi za zamachem w Petersburgu?

– Trudno spekulować w zakresie, kto zaplanował zamach, kto był jego źródłem, nawet jeśli ujęto sprawcę – przyznaje Jerzy Dziewulski w rozmowie z „Wprost”. – Jeśli chodzi o tego typu wydarzenia, to dopóki ktoś się nie przyzna, to trudno cokolwiek powiedzieć. Nie znamy źródła i sedna tej sprawy, tego zamachu. A plotki i spekulacje są zawsze – dodaje.

Jedna z nich mówi o kolejnej akcji przeprowadzonej przez ukraińskie służby. W sierpniu w podobnym zamachu zginęła Daria Dunina, córka Aleksandra Dunina uważanego za „mózg” . Wtedy pod Moskwą eksplodował samochód a władze Ukrainy odcięły się od krwawego zamachu.

Władze Ukrainy odcinają się od zamachu w Rosji

Podobnie zrobiły to w poniedziałkowy poranek komentując wydarzenia z Petersburga i śmierć blogera powiązanego z Kremlem. Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy ocenił niedzielny zamach, jako element wewnętrznej walki politycznej w Rosji.– Pająki zjadają się wzajemnie w słoiku – napisał w mediach społecznościowych.

– Wersja o wewnętrznej walce na Kremlu pojawia się w wielu komentarzach, ale moim zdanim nie ma żadnych przesłanek, aby to w ten sposób oceniać. Dlatego na razie warto się zdystansować jeśli chodzi o źródło tego zamachu – podkreśla Jerzy Dziewulski.

Były antyterrorysta jest natomiast pewien, że do podobnych wydarzeń na terytorium Rosji, będzie dochodziło coraz częściej, mogą być coraz bardziej krwawe i niewątpliwie będzie można łączyć je z .

– Trzeba liczyć się z tym, że zamachy terrorystyczne będą w Rosji coraz częstsze. Co do tego, nie mam cienia wątpliwości. Ta napaść Rosji na Ukrainę powoduje często w wielu osobach chęć agresywnej i krwawej odpowiedzi. Dlatego Rosja musi się z tym liczyć – tłumaczy Jerzy Dziewulski. – Zawsze tam, gdzie jest sprzeciw ludzi, tam gdzie występują tarcia wewnętrzne, gdzie rozgrywa się dramat wynikający z wojny, tam zawsze pojawią się takie osoby, które w inny sposób niż siłowy, nie potrafią przeciwstawić się takim sytuacjom – dodaje.

Krwawe zamachy zmienią stanowisko Władimira Putina?

Jerzy Dziewulski nie ma jednak wątpliwości, że nawet najbardziej krwawe zamachy terrorystyczne, nie są w stanie wpłynąć na postawę i stanowisko Władimira Putina, jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie i kontynuowanie napaści.

– Nawet najbardziej krwawe wydarzenia nie mają żadnego znaczenia, jeśli chodzi o postawę Kremla. To nie jest żaden nacisk na Władimira Putina. No chyba, że sam Kreml by się zawalił po takim ataku, wtedy może nastąpiłaby jakaś reakcja, ale to jest mało prawdopodobne. Żadne zamachy nie wpłyną na to, aby wojna się skończyła. Ona będzie trwać, do póki Putin będzie tego chciał – podsumowuje Jerzy Dziewulski.

Czytaj też:
Już raz był celem. Zamach na prorosyjskiego separatystę w Melitopolu
Czytaj też:
Zaczyna się? Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Oto kilka problemów z ukraińską kontrofensywą