W kilku poprzednich felietonach, studziłem zapał tych, którzy usilnie pchają Ukraińców do ofensywy. Nawet definiują, że się zaczęły jej testy. Moje opinie opieram głównie na obserwacji rozwoju sytuacji operacyjnej na poszczególnych kierunkach działań, a także mocno filtrując specjalistyczne przekazy medialne.
Ponadto oceniam „refleks” Zachodu na potrzeby armii ukraińskiej. Dodam, że wyciągam wnioski z nauki, jaką jest sztuka wojenna, której bardzo brakuje w konstruowanych w mediach prognozach czy raczej opisach faktów z poziomu najniższego tej sztuki, z taktyki. To o wiele za mało. A mieszanie do tego rasputicy jest raczej wątłym usprawiedliwieniem.
Przede wszystkim nadal twierdzę, że nie ma warunków do przeprowadzenia kontrofensywy w skali, jakiej oczekują wszyscy, w tym niektórzy wybitni amerykańscy wojskowi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.