To oni są winni porażki PiS w wyborach. Sondaż nie pozostawia złudzeń

To oni są winni porażki PiS w wyborach. Sondaż nie pozostawia złudzeń

Prezes PiS Jarosław Kaczyński w Sandomierzu
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w Sandomierzu Źródło:X / PiS
Prawo i Sprawiedliwość uzyskało najwyższy wynik w wyborach parlamentarnych. Dla partii Jarosława Kaczyńskiego jest to gorzkie zwycięstwo, ponieważ nie ma ona szans na utworzenie rządu. W sondażu United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski sprawdzono, kto według respondentów odpowiada za wyborczą porażkę.

Prawo i Sprawiedliwość z pewnością nie może mówić o wyborczym sukcesie. Chociaż partia zdobyła najwyższy wynik, wprowadziła do Sejmu znacznie mniej posłów niż przed czterema laty (194) i nie ma szans na utworzenie rządu i stabilną większość w Sejmie. Opozycja zwiększyła również swój stan posiadania w Senacie.

Wybory 2023. Kto odpowiada za porażkę PiS?

W najnowszym sondażu przeprowadzonym przez United Surveys dla Wirtualnej Polski sprawdzono, kto zdaniem respondentów ponosi największą odpowiedzialność za wyborczy wynik . Według większości badanych jest to Jarosław Kaczyński. Prezesa PiS wskazało 34,2 proc. ankietowanych. Na drugim miejscu w tym niechlubnym zestawieniu uplasował się Mateusz Morawiecki z wynikiem 16,5 proc.

Wśród winnych badani wskazali również szefa sztabu wyborczego PiS. Joachim Brudziński zebrał 12,5 proc. wskazań. Zdaniem 7,8 proc. badanych winę za porażkę Prawa i Sprawiedliwości ponoszą szeregowi posłowi oraz kandydaci, którzy nie prowadzili wystarczająco dobrej kampanii. 29 proc. badanych nie ma w tej sprawie zdania.

Jarosław Kaczyński wskazuje winnych przegranych wyborów

W czasie spotkania klubów „Gazety Polskiej” Jarosław Kaczyński wskazał powody porażki PiS. Ocenił, że regiony, które w istocie powinny wesprzeć partię rządzącą, bo uzyskały od niej szczególnie mocne wsparcie, wcale nie wsparły jej na poziomie wyższym, niż poprzednio.

Prezes PiS miał na myśli regiony we wschodniej Polsce, gdzie straty w niektórych okręgach wynosiły 10-12 proc. – — Tutaj mamy do czynienia ze zjawiskiem, które można — i tak to robili niektórzy nasi doradcy — opisać bardzo krótko: ludzie nie głosują z wdzięczności. I ci, którzy są przy władzy muszą, przede wszystkim, wykazywać mankamenty drugiej strony, to znaczy konkurentów — podkreślał.

W opinii była też grupa, która kierowała się przesłankami znudzenia. – Ciągle dwie siły się ścierają, ciągle jest walka. Oni tego nie chcieli i uznali, że Trzecia Droga jest remedium. Wydawało się momentami, że Konfederacja zajdzie bardzo daleko w tych wyborach. W ostatniej fazie kampanii to się zmieniło. Trzecia Droga okazała się przy końcu kampanii naszą konkurencją. Sięgnęła po tych, którzy wcześniej głosowali na nas, tych niezdecydowanych, którzy z jakichś powodów się na nas obrazili – tłumaczył.

Czytaj też:
Kaczyński namaścił Morawieckiego na następcę? „Partia przeżywa wstrząs, frukta się skończyły”
Czytaj też:
Tak koalicjanci mogą podzielić stanowiska. Padły konkretne nazwiska

Opracowała:
Źródło: Wirtualna Polska