Były premier odrzuca oskarżenie prokuratury. Tak tłumaczył się przed sądem

Były premier odrzuca oskarżenie prokuratury. Tak tłumaczył się przed sądem

Włodzimierz Cimoszewicz
Włodzimierz Cimoszewicz Źródło:PAP / Artur Reszko
Prokuratura oskarżyła Włodzimierza Cimoszewicza o spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Były premier tłumaczył, że udzielił pomocy poszkodowanej.

W piątek 8 marca przed Sądem Rejonowym w Hajnówce (woj. podlaskie) rozpoczął się proces Włodzimierza Cimoszewicza – poinformował Obiektyw TVP3 Białystok. Europoseł jest oskarżony o potrącenie rowerzystki na przejściu dla pieszych, ale nie przyznaje się do winy. Do wypadku doszło na początku maja 2019 r. Prokuratura zarzuciła Cimoszewiczowi ucieczkę z miejsca zdarzenia.

Poszkodowana kobieta miała złamaną kość podudzia oraz otarcia twarzy i dłoni. – Nie spowodowałem wypadku i twierdzę, że nie można mojego zachowania po wypadku określić jako zbiegnięcie z miejsca wypadku, ponieważ udzielałem pomocy poszkodowanej – tłumaczył się w sądzie były premier. Dodał, że odwiózł 70-letnią rowerzystkę do jej domu, bo ta odmówiła wizyty w szpitalu.

Zeznania potrąconej przez europosła rowerzystki. „Film mi się urwał, straciłam przytomność”

Kobieta potwierdziła tę wersję wydarzeń, ale zeznała, że samego potrącenie nie pamięta. – Wydaje mi się, że szłam przez to przejście, bo zawsze tak robię, ale na krótko film mi się urwał, straciłam przytomność i jak się ocknęłam, to leżałam już na końcu tego przejścia – mówiła poszkodowana.

Prokuratura przez długi czas nie mogła postawić Cimoszewiczowi zarzutów. Parlament Europejski zawiesił europosłowi immunitet w marcu 2022 roku. Potem śledczy przez wiele miesięcy czekali na oficjalne potwierdzenie tej decyzji. Cimoszewicz zarzuty usłyszał w lutym 2023 r.

Proces Włodzimierza Cimoszewicza. Były premier nie przyznaje się do winy

Sam Cimoszewicz po wypadku wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że jechał 30 km/h. Kobieta ostatecznie trafiła do szpitala. Mieli ją do tego nakłonić znajomi byłego premiera, którzy dodatkowo zawieźli ją na izbę przyjęć. Europoseł pojechał wtedy do domu. Okazało się także, że samochód prowadzony przez Cimoszewicza nie miał ważnych badań technicznych.

Czytaj też:
Jacek Sutryk triumfuje w sądzie. Wspomniał o „zapasach w politycznym kisielu”
Czytaj też:
Piotrowicz musi przeprosić Gersdorf i Rączkę. Jest ostateczna decyzja Sądu Najwyższego