Cisza, która zabija. Co naprawdę czai się w japońskiej grozie?
Artykuł sponsorowany

Cisza, która zabija. Co naprawdę czai się w japońskiej grozie?

„Dziwne obrazki” Uketsu
„Dziwne obrazki” Uketsu Źródło: Wydawnictwo Czarna Owca
Nie ma krzyku. Nie ma krwi tryskającej na ściany. Nie ma potwora wyskakującego zza rogu. A mimo to japońska groza od lat uchodzi za jedną z najbardziej przerażających na świecie. I wcale nie dlatego, że pokazuje coś strasznego. Wręcz przeciwnie – ona pokazuje niewiele, resztę zostawiając naszej wyobraźni.

W zachodniej popkulturze horror od dawna opierał się na prostym mechanizmie: zagrożenie, konfrontacja, rozwiązanie. Czasami było to zło w masce, czasem nadnaturalny potwór – ale zawsze wiedzieliśmy, z czym mamy do czynienia. I nawet jeśli strach był intensywny, kończył się wraz z ostatnią stroną książki lub sceną na ekranie.

Tymczasem japońska groza działa na zupełnie innych zasadach. Jej siła polega na tym, że nie daje widzowi żadnego punktu oparcia. Opowieść nie rozwiązuje się do końca, zło często nie zostaje nazwane, a najstraszniejsze rzeczy dzieją się na marginesach tego, co widzimy.

Japońskie horrory – zarówno te filmowe, jak „Klątwa”, „The Ring” czy „Dark Water”, jak i literackie – potrafią zamienić coś banalnego w źródło lęku. Zwyczajny dom. Kaseta wideo. Plama wilgoci na suficie. Niedopowiedziane szczegóły, które każą widzowi lub czytelnikowi uzupełnić historię własną wyobraźnią. A jak wiadomo – wyobraźnia bywa dużo okrutniejsza niż obrazy w filmie.

„Dziwne obrazki”, które mieszają w głowie

To właśnie poczucie bezradności – świadomość, że nic nie jest takie, jak myślisz – jest kluczowym składnikiem japońskiej grozy. Właśnie z niej składa się książka „Dziwne obrazki” Uketsu. To japoński fenomen, będący zbiorem krótkich historii i ilustracji, które pozornie wyglądają jak niewinne rysunki. Ale jeśli przyjrzysz się im uważniej, szybko odkryjesz, że coś w nich jest nie w porządku. To nie książka – to psychologiczna pułapka.

Pojawiają się tam obrazy, które przypominają zwyczaje, znajome miejsca lub osoby, ale zawsze znajdzie się szczegół, który burzy całość. Mgła spowijająca mieszkanie. Noworodek w czapce Mikołaja. Dom bez drzwi. Wszystkie wyglądają niewinnie… dopóki nie połączysz ich razem. Sprzedana w 3 milionach egzemplarzy książka zamienia czytelnika w śledczego i zostaje w głowie na długo.

„Dziwne obrazki”

Uketsu stworzył świat, w którym każda kreska może być tropem, albo fałszywym śladem. Jeśli się pomylisz, zgubisz drogę. Jeśli trafisz, też nie możesz być pewien, czy to prawda. Dziewięć dziwnych obrazków i dziesiątki interpretacji – to zaproszenie do psychologicznej gry, z której może nie być wyjścia.

Każdy widzi co innego. Co zobaczysz ty?

To właśnie w tym nieoczywistym napięciu kryje się fenomen japońskiego horroru i książki Uketsu. Bo prawdziwy strach zostaje z Tobą na długo po skończonej książce czy filmie – kiedy budzisz się w nocy i nie potrafisz pozbyć się wrażenia, że coś stoi obok twojego łóżka i na Ciebie patrzy.

Czasami to, co wydaje się tylko dziwne, okazuje się gorsze niż to, co jest straszne wprost. Bo łatwiej uciec przed potworem niż przed pytaniem, na które trudno znaleźć odpowiedź.

„Dziwne obrazki”

Źródło: Wydawnictwo Czarna Owca