Placówka powstanie dzięki decyzji rządowej z sierpnia o zwiększeniu o 525 mln euro nakładów na naukę i badania w ciągu najbliższych lat.
Jak wynika z wypowiedzi ministra Leijonborga przytaczanych przez szwedzkie media, decyzję o powołaniu instytutu podjęto ze względu na rosnące znaczenie Rosji jako dostawcy surowców energetycznych dla Europy oraz pod wpływem sierpniowej wojny na Kaukazie.
"Straciliśmy już nasz wcześniejszy optymizm w sprawie rozwoju Rosji, którą teraz postrzegamy jako coraz bardziej autorytarną i powracającą do mocarstwowej retoryki. To w dużej części wyjaśnia potrzebę posiadania takiego instytutu" - oświadczył minister, będący równocześnie przywódcą Ludowej Partii Liberałów wchodzącej w skład rządowej koalicji.
"Rosja od 500 lat jest dla Szwecji niezwykle ważna. Szwecja powinna wykorzystać swe geograficzne położenie i wielowiekowe kontakty z Rosją. Musimy wiedzieć i rozumieć, co się w niej dzieje" - mówił.
Leijonborg przyznał, że w projekt powołania takiego instytutu silnie zaangażował się szwedzki MSZ i szef dyplomacji Carl Bildt, który jest nieprzychylnie oceniany przez Moskwę po jego wypowiedziach w sprawie Gruzji.
Nie wiadomo jeszcze, gdzie zostanie ulokowany nowy instytut. Konkurują o to cztery uczelnie, na których istnieją ośrodki zajmujące się problematyką rosyjską. Decyzja być może zostanie ogłoszona już w czwartek, gdy Leijonborg przedstawi parlamentowi oficjalny program podziału zapowiadanych rządowych subwencji.
ND, PAP