Nie ufać magistrom!

Nie ufać magistrom!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeden z najbardziej wziętych obecnie polskich prozaików, Andrzej Stasiuk, powiedział kiedyś, że edukacja nie jest człowiekowi do niczego potrzebna, należy ją jak najszybciej odrzucić i znaleźć własne podstawy do myślenia. Stasiuk stanowi żywy przykład na prawdziwość swojej tezy. Wyrzucano go kolejno z liceum, technikum i szkoły zawodowej. Z rady autora "Murów Hebronu" przeważnie nic nie robią sobie osoby, które dla zdobycia formalnego potwierdzenia odbycia kursu licencjackiego, magisterskiego, a czasem nawet doktorskiego potrafią dopuścić się kradzieży własności intelektualnej.
Ludzie pokroju plagiatorów nie mają raczej zbyt bliskiego kontaktu z polską, ani jakąkolwiek inną, literaturą współczesną, więc nazwisko autora, którego myśl przytaczam skojarzy im się jedynie ze zdrobnieniem imienia Stanisław. Stąd zapewne bezpośrednia przyczyna braku refleksji nad słowami Stasiuka, z którymi nigdy nie mieli okazji się zetknąć i – co za tym idzie – nad własnym postępowaniem.

Niezdrowy pęd do zdobywania formalnego wykształcenia wszelkimi możliwymi sposobami prowadzi do patologizacji w sferze szkolnictwa. Powstają nowe uczelnie wyższe, które nie mają nic wspólnego z nauczaniem. Jak grzyby po deszczu rośnie liczba stron internetowych, dzięki którym można uzyskać rzekomo legalną „pomoc" w napisaniu pracy zaliczeniowej, licencjackiej, magisterskiej, doktorskiej.

Wykształceniem wyższym może się pochwalić ponad 12 proc. rodaków. Aż strach zapytać,  jak znaczny spośród tych 12 proc. jest odsetek osób, które podczas domowych i służbowych imprez chwalą się swoim wykształceniem, wiedząc, że zdobyły je w sposób uwłaczający idei edukacji? 

Kazimierz Sz., burmistrz Tyczyna w woj. podkarpackim, którego praca licencjacka okazała się w połowie złożona z tekstu promotora z tyczyńskiej Wyższej Szkoły Społeczno-Gospodarczej zdecydowanie wyróżnia się wśród plagiatorów. Pan burmistrz nie tylko połowicznie wykorzystał tekst swojego opiekuna naukowego, lecz zdaje się podobnie traktować radę Stasiuka. Nie odrzucił formalnej edukacji, ale znalazł "własne podstawy do myślenia". Kombinowanie jak nadal piastować państwową funkcję i szczycić się nieprawnie zdobytym tytułem też jest przecież formą aktywności umysłu.