Komisja etyki ukarała Palikota. Palikot: jestem zszokowany

Komisja etyki ukarała Palikota. Palikot: jestem zszokowany

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Palikot (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Komisja etyki poselskiej ukarała naganą wiceszefa klubu PO Janusza Palikota - poinformował szef komisji Franciszek Stefaniuk z PSL. Komisja rozpatrywała wypowiedź Palikota dotyczącą tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Jak powiedział po posiedzeniu komisji Stefaniuk, Palikot swoją wypowiedzią złamał wszystkie trzy zasady etyki poselskiej - rzetelności, dbałości o dobre imię Sejmu, odpowiedzialności. Ponadto - jak podkreślił - poseł nie stawił się na posiedzenie komisji etyki.

Nagana to najwyższa kara, jaką może nałożyć komisja etyki. Komisja może też zwrócić uwagę i udzielić upomnienia posłowi. Od uchwały komisji przysługuje posłowi, w terminie 14 dni, odwołanie do Prezydium Sejmu. Sprawą wypowiedzi Palikota zajmie się także sąd koleżeński Platformy Obywatelskiej na wniosek europosła PO Filipa Kaczmarka, jeden z senatorów PO złożył też wniosek o usunięcie Palikota z funkcji wiceszefa klubu. 

Komisja ukarała Palikota za wypowiedź dla TVN24. Poseł z Lublina mówił, że "to głupota, bezmyślność, brak procedur, pycha i ego Lecha Kaczyńskiego i jego obozu politycznego doprowadziły do tego, że wielu uczciwych ludzi zginęło w tej tragedii". Podkreślił też, że Lech Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za katastrofę. "Bez wątpienia Lech Kaczyński ma krew na rękach, tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku" - przekonywał.

- Jestem zaszokowany decyzją komisji etyki. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Czuję, że jest to kara niesprawiedliwa, ale oczywiście tak jak zawsze poniosę konsekwencje - powiedział Palikot. Poseł PO zadał publiczne pytanie o to, kiedy komisja etyki ukarze posłów PiS za ich wypowiedzi o tragedii smoleńskiej, m.in. o tym, że to rząd ponosi odpowiedzialność za tragedię smoleńską. Zapowiedział, że złoży wnioski do komisji etyki w sprawie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, Joachima Brudzińskiego, Beaty Kempy i Michała Kamińskiego. - Dlaczego wszyscy się uwzięli na Palikota za sformułowanie, czy "Lech Kaczyński ma krew na rękach?" Owszem, to jest mocne sformułowanie, ale jednak z intencją realnego stanu rzeczy, a nie czystej insynuacji - mówił Palikot.

- Jeśli chodzi o moje słowa "krew na rękach", to ja sugeruję, że Lech Kaczyński jest winny tej tragedii, że wywierał presję. Różnego rodzaju przesłanki powodują, w mojej ocenie, że jest to najbardziej prawdopodobna hipoteza przyczyn tragedii. To nie jest żadna insynuacja, żadne epatowanie obraźliwymi sformułowaniami - powiedział Palikot.


PAP, arb