Boni straszy dymisją

Boni straszy dymisją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak /Wprost 
Czy minister Michał Boni może odejść z rządu Donalda Tuska? Jego współpracownicy twierdzą, że jest przemęczony, rozczarowany brakiem odważnych reform i ma dość konfliktów z szefem resortu finansów Jackiem Rostkowskim. – On tak hamletyzuje od pół roku. Zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić - bagatelizuje w rozmowie z „Wprost” polityk z otoczenia premiera.
Minister od wszystkiego, człowiek do specjalnych poruczeń, podpora gabinetu – tak w Platformie mówi się o Michale Bonim. Przyjmując rządowe stanowisko, umówił się z premierem, że przychodzi tylko na dwanaście miesięcy. Od chwili jego wejścia do Kancelarii minęło już jednak ponad dwa i pół roku i nadal pracuje.

Jego współpracownicy twierdzą jednak, że od kilku miesięcy coraz częściej przebąkuje o odejściu. – Michał jest rozczarowany pasywnością rządu. Już po wyborach prezydenckich mówił mi, że teraz powinniśmy wreszcie ruszyć z czymś odważniejszym. Jeśli nie, to będzie chciał odejść. Jemu nie zależy na trwaniu, ale na reformach – twierdzi osoba z jego otoczenia.

W prywatnych rozmowach Boni narzeka też na przemęczenie. – Wcale mu się nie dziwię. Jest zajechany – opowiada jeden z ministrów. W rządowych kuluarach krąży nawet średnio śmieszny żart na temat tego zajechania: „Co u Michała? Dobrze, tylko szkoda, że z każdym miesiącem go ubywa". – Moim zdaniem to nie żart, on naprawdę zmarniał ostatnio. Zza sterty papierów na jego biurku widać już tylko łysinę – mówi całkiem serio znajomy Boniego. - Ma prawo być zmęczony. Zawsze harował jak wół a teraz dodatkowo premier traktuje go jak zapchajdziurę i posyła do wszystkich pożarów – twierdzi były polityk Platformy Paweł Piskorski, który Boniego zna od ponad dwudziestu lat.

Do tego dochodzi tlący się od kilku miesięcy konflikt z Jackiem Rostowskim. Politycy kłócą się praktycznie o wszystko, począwszy od wieku emerytalnego (Boni jest za jego przesunięciem, Rostowski – za pozostawieniem) a skończywszy na drobnych księgowych przesunięciach. – To spór ambicjonalny, w którym Boni jako minister bez teki jest niestety skazany na porażkę – mówi nam osoba, która podczas posiedzeń rządu mu kibicuje. – Walka z ministrem finansów to jak kopanie się z koniem. Rozmawiałem z nim ostatnio na ten temat. Wyglądał na wykończonego tą wojną.

Boni ostatnio zanotował też kilka prestiżowych porażek. Jedną z nich było usunięcie z Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego jego koncepcji polaryzacyjno-dyfuzyjnego modelu rozwoju Polski. Zamiast niej w dokumencie pojawił się zapis o rozwoju zrównoważonym. Tym samym, który w trakcie kampanii prezydenckiej zachwalał Jarosław Kaczyński.

Jeden z ministrów twierdzi, że narzekania Boniego nie są niczym nowym. - On tak hamletyzuje od wielu miesięcy. O tym, że jest przemęczony i niezadowolony z efektów pracy oraz że myśli o rezygnacji, w rządzie wiedzą wszyscy – twierdzi nasz rozmówca.
Sam Michał Boni niestety nie znalazł czasu na rozmowę z nami. – Minister nie myśli o rezygnacji. To plotka – przekazał nam jedynie jego asystent.


Więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Wprost"