W odpowiedzi, kilka dni po opublikowaniu artykułu, państwowa telewizja NTV nadała dokument krytykujący Łużkowa. Zadane zostały niewygodne pytania o opłakany stan moskiewskiego transportu miejskiego oraz ogromną fortunę żony mera, zajmującej się handlem nieruchomościami. Wytknięto mu również wyjazd z miasta w lecie, gdy jego mieszkańcy dusili się dymem z płonących lasów.
Wojna na górzeKonflikt między politykami jest najgłośniejszym od dekady w bezbarwnej na ogół rosyjskiej polityce, gdzie większość sporów i przetasowań rozgrywa się w kuluarach. Próba podzielenia prezydenta i premiera Federacji Rosyjskiej może zwiastować koniec politycznej kariery Łużkowa, który w ciągu niemal dwóch dekad swych rządów przekształcił post-sowiecki wrak miasta w tętniącą życiem metropolię – ocenia nowojorski dziennik. To, że Miedwiediew chce usunięcia Łużkowa jest niemal pewne. Zapytany o niego na zamkniętym spotkaniu z dziennikarzami użył zdecydowanie niewybrednych słów dla wyrażenia swojej o nim opinii.
Od rozpoczęcia swojego urzędowania w 2008 roku, Miedwiediew wyeliminował większość regionalnych watażków oferując im sowite emerytury lub alternatywne stanowiska. Jednak zdjęcie Jurija Łużkowa po cichu może okazać się ponad siły prezydenta. - My w Rosji nikogo nie zwalniamy. Po prostu ich wykupujemy. Łużkow jest jednak bardzo drogi – tłumaczy Giorgij A. Satarow, prezes Fundacji Indem, skupiającej się na walce z korupcją.mp