W środę w łódzkiej Galerii Willa zostanie otwarta wystawa zdjęć autorstwa Bartłomieja Sowy, fotografa współpracującego z takimi reżyserami jak Maja Kleczewska czy Jan Klata. Zostaną na niej zaprezent
W środę w łódzkiej Galerii Willa zostanie otwarta wystawa zdjęć autorstwa Bartłomieja Sowy, fotografa współpracującego takimi reżyserami jak Maja Kleczewska czy Jan Klata. Zostaną na niej zaprezentowane przede wszystkim prace związane z realizacjami Maji Kleczewskiej: Czyż nie dobija się koni, Fedra, Marat/Sade.
"Twórcy czasem mówią, bym przyjechał, zobaczył próbę, a fotografował dopiero następnego dnia. Unikam tego. Staram się przychodzić z czystą głową, nie znając tego, co zastanę. Gdybym wcześniej poznał konstrukcję przedstawienia, mógłbym się przygotować, a często jest tak, że najlepsze są zdjęcia robione od razu, bez przygotowania, intuicyjne. Fotografując spektakl drugi, trzeci raz, robię te same zdjęcia. Pragnę od tego uciec, bo już mam dany kadr, nie chcę kolejnego identycznego, ale zawsze wychodzi tak samo. Od jakiegoś czasu usiłuję robić "nieładne zdjęcia" i odestetyzować swoje fotografie, ale ciężko mi to idzie. Mam głęboko zakorzeniony sznyt kadru informacyjnego. Ludzie starają się mnie komplementować: ach, widziałem, jakie świetne zdjęcia zrobiłeś, to chyba ciężka praca jest. A przecież to nic trudnego: na scenie są aktorzy, naprzeciwko widownia. Celuje się obiektywem w kierunku aktorów i scenografii, czyli tam gdzie jest skierowany snop światła. Nie jest to więc takie trudne zajęcie" - mówi Bartłomiej Sowa o swojej pracy. (Miernik, Bartłomiej: Wartość dodana. "Teatr" nr 11/2009).
em, inf.prasowa
"Twórcy czasem mówią, bym przyjechał, zobaczył próbę, a fotografował dopiero następnego dnia. Unikam tego. Staram się przychodzić z czystą głową, nie znając tego, co zastanę. Gdybym wcześniej poznał konstrukcję przedstawienia, mógłbym się przygotować, a często jest tak, że najlepsze są zdjęcia robione od razu, bez przygotowania, intuicyjne. Fotografując spektakl drugi, trzeci raz, robię te same zdjęcia. Pragnę od tego uciec, bo już mam dany kadr, nie chcę kolejnego identycznego, ale zawsze wychodzi tak samo. Od jakiegoś czasu usiłuję robić "nieładne zdjęcia" i odestetyzować swoje fotografie, ale ciężko mi to idzie. Mam głęboko zakorzeniony sznyt kadru informacyjnego. Ludzie starają się mnie komplementować: ach, widziałem, jakie świetne zdjęcia zrobiłeś, to chyba ciężka praca jest. A przecież to nic trudnego: na scenie są aktorzy, naprzeciwko widownia. Celuje się obiektywem w kierunku aktorów i scenografii, czyli tam gdzie jest skierowany snop światła. Nie jest to więc takie trudne zajęcie" - mówi Bartłomiej Sowa o swojej pracy. (Miernik, Bartłomiej: Wartość dodana. "Teatr" nr 11/2009).
em, inf.prasowa