Gwiazdę zmarłego w 2007 r. reżysera Witolda Leszczyńskiego odsłonięto w Alei Gwiazd Łódzkiej Drogi Sławy na ul. Piotrkowskiej. Uroczystość była jednym z elementów trwającego w Łodzi XX Festiwalu Medió
Gwiazdę zmarłego w 2007 r. reżysera Witolda Leszczyńskiego odsłonięto w Alei Gwiazd Łódzkiej Drogi Sławy na ul. Piotrkowskiej. Uroczystość była jednym z elementów trwającego w Łodzi XX Festiwalu Mediów "Człowiek w zagrożeniu".
- Ta gwiazda jest niedaleko miejsca, w którym Witold podjął decyzję o zostaniu reżyserem - powiedziała podczas uroczystości "ostatnia muza" Leszczyńskiego, Grażyna Suchocka. Przypomniała, że tę ważną życiową decyzję Leszczyński podjął w trakcie prac przy etiudzie "Rondo" Janusza Majewskiego, do której zdjęcia kręcono w restauracji "Malinowa" w łódzkim Grand Hotelu. - Witold był tam operatorem. I jak mi potem powiedział, przekonał się wtedy, że reżyser na planie jest dużo ważniejszy od operatora. I postanowił zostać reżyserem - wyjaśniła Suchocka.
Suchocka dodała, że Leszczyński z pewnością cieszyłby się ze swojej gwiazdy przy ul. Piotrkowskiej. - Przede wszystkim dlatego, że jest w Łodzi, mieście, z którym poczuł się bardzo mocno związany i którego nie opuścił aż do śmierci. Jego ostatni film, którego zdjęcia rozpoczęły się symbolicznie 16 sierpnia, w dniu jego urodzin, jest także dowodem na to, jak to miasto było mu bliskie - powiedziała Leszczyńska.
Przewodniczący kapituły Alei Gwiazd Łódzkiej Drogi Sławy prof. Jerzy Woźniak z Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi wspominając Leszczyńskiego przypomniał, że jego filmy były wielokrotnie nagradzane a za swój debiut reżyserski - "Żywot Mateusza" - odebrał aż osiem nagród, w tym siedem zagranicznych. - To był niezwykle sympatyczny facet. Wesoły, dowcipny, posiadał poczucie humoru chociaż jego życie, tak jak dzisiejsza aura, było mgliste - dodał Woźniak. Zbigniew Wichłacz, który był operatorem obrazu przy dwóch ostatnich filmach Leszczyńskiego - "Requiem" oraz "Stary człowiek i pies" - wyjaśnił, że reżyser w swoim życiu zmagał się z samotnością. - To był taki jego problem. Witek był jednak wielkim artystą. Bardzo wcześnie odkrył swoją estetykę komponowania kadrów i komponowania całości. Był niezwykle wrażliwy na muzykę - powiedział Wichłacz.
Witold Leszczyński urodził się 16 sierpnia 1933 r. w Łodzi. Ukończył wydział elektroniki na Politechnice Warszawskiej. Swoje życie zawodowe związał z filmem. Był absolwentem a później wykładowcą łódzkiej "filmówki", reżyserem, scenarzystą i operatorem kamery. W jego dorobku zawodowym są m.in. filmy: "Żywot Mateusza", "Konopielka", "Siekierezada", "Koloss" i "Requiem". Zmarł 1 września 2007 roku w Łodzi, podczas realizacji filmu "Stary człowiek i pies".
- Ta gwiazda jest niedaleko miejsca, w którym Witold podjął decyzję o zostaniu reżyserem - powiedziała podczas uroczystości "ostatnia muza" Leszczyńskiego, Grażyna Suchocka. Przypomniała, że tę ważną życiową decyzję Leszczyński podjął w trakcie prac przy etiudzie "Rondo" Janusza Majewskiego, do której zdjęcia kręcono w restauracji "Malinowa" w łódzkim Grand Hotelu. - Witold był tam operatorem. I jak mi potem powiedział, przekonał się wtedy, że reżyser na planie jest dużo ważniejszy od operatora. I postanowił zostać reżyserem - wyjaśniła Suchocka.
Suchocka dodała, że Leszczyński z pewnością cieszyłby się ze swojej gwiazdy przy ul. Piotrkowskiej. - Przede wszystkim dlatego, że jest w Łodzi, mieście, z którym poczuł się bardzo mocno związany i którego nie opuścił aż do śmierci. Jego ostatni film, którego zdjęcia rozpoczęły się symbolicznie 16 sierpnia, w dniu jego urodzin, jest także dowodem na to, jak to miasto było mu bliskie - powiedziała Leszczyńska.
Przewodniczący kapituły Alei Gwiazd Łódzkiej Drogi Sławy prof. Jerzy Woźniak z Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi wspominając Leszczyńskiego przypomniał, że jego filmy były wielokrotnie nagradzane a za swój debiut reżyserski - "Żywot Mateusza" - odebrał aż osiem nagród, w tym siedem zagranicznych. - To był niezwykle sympatyczny facet. Wesoły, dowcipny, posiadał poczucie humoru chociaż jego życie, tak jak dzisiejsza aura, było mgliste - dodał Woźniak. Zbigniew Wichłacz, który był operatorem obrazu przy dwóch ostatnich filmach Leszczyńskiego - "Requiem" oraz "Stary człowiek i pies" - wyjaśnił, że reżyser w swoim życiu zmagał się z samotnością. - To był taki jego problem. Witek był jednak wielkim artystą. Bardzo wcześnie odkrył swoją estetykę komponowania kadrów i komponowania całości. Był niezwykle wrażliwy na muzykę - powiedział Wichłacz.
Witold Leszczyński urodził się 16 sierpnia 1933 r. w Łodzi. Ukończył wydział elektroniki na Politechnice Warszawskiej. Swoje życie zawodowe związał z filmem. Był absolwentem a później wykładowcą łódzkiej "filmówki", reżyserem, scenarzystą i operatorem kamery. W jego dorobku zawodowym są m.in. filmy: "Żywot Mateusza", "Konopielka", "Siekierezada", "Koloss" i "Requiem". Zmarł 1 września 2007 roku w Łodzi, podczas realizacji filmu "Stary człowiek i pies".