Dobrze, że Chrzanowski nie umierał jako polityk...

Dobrze, że Chrzanowski nie umierał jako polityk...

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wiesław Chrzanowski ma szczęście, że przez ostatnie lata swojego życia nie był zaangażowany w czynną politykę. Bo gdyby w politykę zaangażowany był to - ów weteran walki o wolną Polskę, o którą walczył i z nazistami, i z komunistami - dowiedziałby się pewnie, że jest zdrajcą, agentem określonych sił, pożytecznym idiotą, faszystą, Żydem, ubekiem i sługusem Moskwy, Brukseli, Berlina, a może nawet Pekinu. Bo polska polityka to to sport, przy którym walki w MMA przypominają spokojną partię szachów. I dlatego dobrze, że Chrzanowski od lat politykiem nie był.
Dziś, gdy Wiesława Chrzanowskiego nie ma już wśród nas nagle wszyscy doceniają jego klasę, spokój, umiejętność dyskutowania (a nie zakrzykiwania!) z przeciwnikami politycznymi, inteligencję, piękną niepodległościową kartę, etc. etc. Gdy słucha się polityków wspominających pierwszego marszałka w pełni demokratycznie wyłonionego Sejmu po II wojnie światowej, można odnieść wrażenie, że Chrzanowski był idolem całej naszej klasy politycznej - od lewa do prawa. Ale to nieprawda - po prostu nasi politycy mogą sobie pozwolić na mówienie miłych słów o zmarłym, bo wiadomo, że zmarły nie jest już dla nich rywalem w walce o państwowe konfitury. Gdyby jednak mógł być takim rywalem - jak choćby Lech Kaczyński, który nawet zza grobu zdaje się pomagać bratu w politycznej walce - wówczas nawet śmierć nie uchroniłaby go przed epitetami, o których pisałem już wcześniej. Ot polska polityka - taplanie się w błocie kilka metrów poniżej poziomu mułu. 

Chrzanowski jest zapewne dla współczesnych POkemonów i PiSuarów udających na internetowych forach ekspertów od polityki i - jak na samozwańczych ekspertów przystało - używających argumentów "ja mam rację, bo ty jesteś głupi" traktowanych na tych forach jako szczyt możliwości retorycznych (bo jedno zdanie - i żadnego przekleństwa! To jest klasa!), postacią równie historyczną jak Edward Rydz-Śmigły czy Bolesław Chrobry. Ja jednak dobrze pamiętam Chrzanowskiego jako symbol pierwszego demokratycznego Sejmu III RP. Sejmu bardzo egzotycznego, złożonego z mnóstwa efemerycznych partyjek, ale jednocześnie pełnego romantycznej wiary w to, że polityka to zmienianie Polski na lepsze, a nie karne podnoszenie ręki na sygnał lidera i przegłosowywanie ustaw, których nigdy nie widziało się na oczy. W tym Sejmie toczyła się debata, ścierały się racje, powstawały dziwaczne koalicje - ale niemal każdy poseł czuł, że o coś walczy. Trochę tęsknię za tym Sejmem.

A dziś? Dziś Wiesław Chrzanowski mógłby walczyć tylko o to, czego chce jeden z partyjnych tyranów - Donald Tusk, Jarosław Kaczyński albo Janusz Palikot. Musiałby zaciągnąć się do jednej z armii i bezrefleksyjnie podążać w kierunku, który wskazuje wódz, przy okazji obrzucając lepionymi z błota kulami każdego, kto idzie w innym kierunku. No i sam musiałby się liczyć z tym, że kilka kul by go dosięgło. Piękny życiorys nie miałby żadnego znaczenia - w Polsce każdy może "dorobić się" miana "zdrajcy" - wystarczy, że znajduje się po drugiej stronie barykady. Chrzanowski w takiej polityce, by się nie odnalazł. I dlatego nie umierał jako polityk.

Całe szczęście.

Wiesław Chrzanowski nie żyje - czytaj więcej na Wprost.pl:

Tylko na Wprost.pl: jeden z ostatnich wywiadów z prof. Wiesławem Chrzanowskim

"Macierewicz pomówił Chrzanowskiego. Widziałem jak płakał"

Nie żyje Wiesław Chrzanowski, założyciel ZChN

"Chrzanowski był prawym człowiekiem prawicy"

Abp Głódź: Chrzanowski był człowiekiem przez duże "C"

Wałęsa dziękuje za Chrzanowskiego, ale jego ocenę zostawia Bogu

Czarnecki: Wiesławie, będziemy ci zawsze wdzięczni