PoTok łez

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Ja ryczałam i oni ryczeli – wspomina na gorąco Ewa Wanat, która właśnie rozstała się z fotelem dyrektorki Radia Tok FM. Zaskoczeni byli i słuchacze, i zespół.
PIOTR NAJSZTUB: Jak w kategoriach erotycznych nazwałabyś swoje odejście z Tok FM? Nieudana próba gwałtu?

EWA WANAT: Normalne rozstanie.

Czyli wyczerpanie się fascynacji erotycznej…

Byłam w tylu wspaniałych związkach, z fantastycznymi facetami, większość bardzo dobrze wspominam. I zawsze przychodził taki moment, kiedy sobie uświadamiałam, że jeszcze jest fajnie, ale za chwilę już nie będzie fajnie. Wtedy odchodziłam.

A teraz odeszłaś czy „oni" cię porzucili?

Odeszłam.

Bo jest plotka, że chciałaś się sprzeciwić oszczędnościom, łączeniu newsroomów radiowych Agory, a ty sprzeciwiłaś się kapitalistom medialnym.

I tu zmarszczyłam brwi.

Czyli tak nie było. To chyba niezbyt roztropne porzucać dyrektorski etat w czasach kryzysu?

Mam tylko nadzieję, że to moje odejście nie skończy się jak historia mojej ciotki. Ona w latach 70. bardzo chciała mieć dom w lesie, a wtedy było bardzo trudno taki dom kupić. Wydzierżawiła więc taką starą ruderę poniemiecką od Lasów Państwowych. Nikt jej nie chciał, nikt się tym nie  interesował. Moja ciotka jest architektem wnętrz i zrobiła z tej rudery po prostu cacuszko.

Więcej możesz przeczytać w 19/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.