Wojna Korwina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chciałbym być dzisiaj jasnowidzem, bo piszę ten felieton 15 czerwca, na dzień przed meczem z Czechami, ale już chciałbym wiedzieć, w jakim nastroju obudzi się w niedzielę Polska. Czy jeszcze bardziej biało-czerwonym, czy pogrążona w smutku i piwie. Na razie różni nawiedzeni straszą mnie swoimi prognozami stawianymi przez nieodpowiedzialne zwierzęta, które przepowiadają wyniki poszczególnych meczów. Dziobią to, co chcą, jedzą to, co im się podsunie pod trąbę, a potem po każdym takim losowaniu kibic, a w każdym razie ja na pewno, siedzi przed telewizorem z otwartym nożem albo wrzodem na dwunastnicy i myśli: „A jeżeli ten kogut Gerwazy albo Protazy się pomylił i wygrają Czesi?”. Bo kibic strasznie wciąga się w takie głupoty, każde takie losowanie to jest dla niego 13 w piątek i czarny kot za każdym zakrętem. A wtedy nieszczęście gotowe. To już chyba bardziej uczciwy od tych wszystkich cwaniaczków jest kolega moich przyjaciół, który przed meczem z Rosją na jednej kartce napisał „Rosja”, na drugiej „Polska”, dał swojemu psu do przeczytania, a potem na kartce z Rosją postawił pół litra stolicznej, a na naszej położył kiełbasę i powiedział do swojego czworonoga: – No, a teraz Reks kombinuj! No i zgadnijcie, co ten wybrał? A jego pan już nie miał żadnej innej alternatywy, jak zająć się tym, co stało na kartce drugiej i drugą część meczu obejrzał już na powtórkach. Teraz, nauczony, że takich eksperymentów na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem się nie przeprowadza, na kartce z Polską położył co prawda jak i poprzednim razem kawał solidnej wędliny, ale na tę z Czechosłowacją, jak powiada Grzegorz Lato, walnął dwa knedle i się modli, żeby psu nie odbiło i nie przeszedł na produkty mączne.

W tym samym czasie nasi sędziowie srogo karzą kiboli za ich wyczyny. Kibolom, którzy usiłowali rozpędzić Rosjan idących na Stadion Narodowy, wręczają grzywny w wysokości 500 zł albo dają pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lub trzy lata, co wychodzi na to, że za bandytyzm możesz dostać mniej więcej tyle co za przekroczenie prędkości o 40 kilometrów. I te wyroki nie bawią tylko sędziów, bo są dawane i z powagą, i w zgodzie z prawem, natomiast bawią samych kiboli. Ci, wychodząc z sal sądowych, mają twarze wesołe jak słońce na głowach łysych jak księżyc (nawet nie wiedziałem, że można wymyślić taką metaforę, i od razu zaznaczam, że jest moja). A dlaczego są tacy szczęśliwi? Bo przyłożyć Ruskiemu na oczach kamer z całego świata, i to za 300 zł, to żadna strata, tylko przyjemność. Zresztą do tego chóru szczęśliwych i zadowolonych dołączył niejaki Maciej Maciejewski, radny PiS z Warszawy, który podziękował tym kretynom za ratowanie honoru Polaków, czym udowodnił, że brakiem rozumu im nie ustępuje, a nawet ich przewyższa.

Natomiast co robił na tej zadymie pan Janusz Korwin-Mikke – tego nie rozumiem i nawet nie będę usiłował zrozumieć. Wygląda na to, że też ruszył z piąsteczkami na Rosjan. Ze swoją szczupłą twarzą i muszką na szyi wyglądał jak ostatni białogwardzista, który przez ponad 90 lat ukrywał się w murach Cytadeli Warszawskiej przed bolszewikami. Teraz się wyczołgał z tej kryjówki, zobaczył czerwony sztandar, na nim sierp i młot i sam osobiście poszedł dobić rewolucję październikową. Jak się powiada w niektórych kręgach, „z wiekiem ludzie robią coraz mniej głupstw – możliwości już nie te”. Wygląda jednak na to, że i tu są wyjątki.

Natomiast obojętnie, co się wydarzy w sobotę, trzeba pamiętać, tu zwracam się do dziennikarzy, że pierwsze prawo socjologii powiada: nie róbcie badań opinii publicznej w poniedziałek rano.

Autor jest satyrykiem, poetą

Więcej możesz przeczytać w 25/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.