Konflikty wewnętrzne przyczyną klęski reprezentacji? „W tej kadrze źle się działo”

Konflikty wewnętrzne przyczyną klęski reprezentacji? „W tej kadrze źle się działo”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jedną z przyczyn klęski mogły być konflikty wewnętrzne w reprezentacji, fot. PAP/EPA/BRIAN STEWART 
Reprezentacja Polski przegrała z Czechami i odpadła z Euro 2012. Jakie były przyczyny klęski? Wprost.pl dowiedział się, że jednym z jej powodów mogły być konflikty wewnętrzne w kadrze.
Wbrew przedturniejowym zapewnieniom w kadrze nie panowała wcale dobra atmosfera. Jak wynika z informacji, do których dotarł Wprost.pl, w hotelu Hyatt jeszcze przed meczem z Grecją dało się wyczuć napięcie. – Rozmowy z piłkarzami wskazywały, że dochodziło między nimi do różnych konfliktów – twierdzi pragnąca zachować anonimowość osoba zbliżona do reprezentacji.

Piłkarze zapewniali oczywiście, że razem czują się znakomicie i tworzą jedną, reprezentacyjną rodzinę. - Ale to nieprawda. Wystarczyło się im trochę lepiej przyjrzeć, żeby zobaczyć, że niektórzy nie są zadowoleni z sytuacja jaka panuje w kadrze – twierdzi nasz rozmówca. I jako przykład podaje zachowanie Ludovica Obraniaka, w momencie, gdy selekcjoner zdecydował się go zdjąć w meczu z Rosją. - Normalny piłkarz, mający szacunek do trenera i kolegów z drużyny, nie zachowuje się w ten sposób w trakcie tak wielkiego turnieju – podkreśla nasz informator.

Źródłem konfliktu miały być decyzje Smudy - zwłaszcza powołania dla naturalizowanych piłkarzy. Kadrowicze mieli nie do końca zaakceptować Francuzów i Niemców w reprezentacji, a zwłaszcza ich obecność w pierwszym składzie. - Na takim turnieju każdy chce coś ugrać. Jakieś pretensje miał m.in Adrian Mierzejewski (na jego pozycji grał w pierwszej jedenastce Ludovic Obraniak – red.) – twierdzi nasz informator. Trudno również podejrzewać, żeby grający przez cały rok na niezłym poziomie Jakub Wawrzyniak ze spokojem przyjął decyzję Smudy o obecności w pierwszej jedenastce Sebastiana Boenischa, który w piłkę nie grał przez ostatnie dwa lata.

Nasz rozmówca podkreśla, że problemem był także brak piłkarza, który byłby w stanie utrzymać kolegów w ryzach i wstrząsnąć nimi w gorszych momentach. - Jest co prawda Wasilewski, który potrafi czasem głośniej krzyknąć, ale jest osamotniony. Na dodatek reszta go nie słucha. Ale przecież on gra tylko w Anderlechcie - gdyby to był Real Madryt, to może miałby większy posłuch. Autorytetu nie ma wśród piłkarzy nawet Smuda – podsumowuje nasz informator.

Wiele o atmosferze panującej w kadrze podczas turnieju mówią także szczere słowa Jakuba Błaszczykowskiego. Kapitan reprezentacji skarży się przede wszystkim na złe relacje z prezesem PZPN Grzegorzem Lato i wyjawia, jakimi sprawami musieli piłkarze zajmować się przed wyjściem na boisko. - Pan prezes mówi w wywiadzie, że ma świetny kontakt z drużyną, ale ja osobiście tego nie zauważyłem. Nie może być tak, że przed każdym meczem musimy prosić pana prezesa o to, czy nasze rodziny mogą przyjechać na mecz czy nie, czy dostaniemy dla nich bilety czy nie. Wszyscy dostają je bez problemu, tylko nasze rodziny ich nie mają – żalił się piłkarz.