Tusk ma "receptę na recepty" w czasie protestów lekarzy

Tusk ma "receptę na recepty" w czasie protestów lekarzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Donald Tusk, fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET 
Premier Donald Tusk poinformował, że zobowiązał ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza i nową prezes NFZ Agnieszkę Pachciarz do przygotowania - na wypadek protestu lekarzy - „działań zastępczych”, które umożliwią pacjentom zakup leków refundowanych.

Naczelna Rada Lekarska zaapelowała, by od 1 lipca lekarze wypisywali pełnopłatne recepty na leki refundowane. Powodem protestu jest zapis zawarty w umowach z NFZ o karach dla lekarzy prowadzących prywatne praktyki za błędnie wypisane recepty. Wzór umowy określił w zarządzeniu z 30 kwietnia były już prezes NFZ Jacek Paszkiewicz.

Szef rządu mówił na konferencji prasowej w Brukseli, gdzie udał się na szczyt UE, że wszystkie strony tego konfliktu muszą zdać test dobrej woli w najbliższych dniach. Wyraził przy tym nadzieję, że uda się uniknąć kłopotów dla pacjentów, bo - jak zapewnił - to dla rządu jest najważniejsze.

"To umożliwi pacjentom realizację prawa do leków refundowanych"

- Ale zobowiązałem także ministra zdrowia i panią prezes NFZ, aby przygotowali także działania zastępcze, gdyby jednak protest miał się odbyć. To znaczy, mówiąc krótko, takie organizacyjne przygotowania, które pacjentom umożliwią, może nie w tak prosty sposób, ale umożliwią realizację tego prawa do leków refundowanych nawet przy proteście - oświadczył Tusk.

Premier relacjonował, że przed powołaniem na stanowisko szefa NFZ rozmawiał z Agnieszką Pachciarz, a jednym z warunków akceptacji jej kandydatury był pomysł na skuteczne rozwiązanie "kryzysu receptowego".

"Recepta na recepty"

- Ta "recepta na recepty", jaką przedstawiła mi prezes Pachciarz brzmi przekonująco. Będzie ona polegała z grubsza na tym, aby poprawić pewne błędy, czy sposób postępowania poprzednika w zarządzaniu wykonawczym" - powiedział premier.

Jak zaznaczył chciałby, aby kary, które mają dyscyplinować lekarzy przy wypełnianiu recept na leki refundowane były adekwatne do ewentualnych przewinień. - One nie mają utrudniać życia, nie mają być jakimś balastem dla wszystkich lekarzy, ale mają być i pozostają skutecznym narzędziem eliminującym nadużycia, czy niechlujstwa, ponieważ cały czas mówimy o pieniądzach publicznych - zaznaczył premier.

Tusk zwrócił uwagę, że ci, którzy dysponują pieniędzmi publicznymi muszą "dbać o reguły jak każda księgowa, magazynier, czy ktokolwiek, kto dysponuje środkami i za nie odpowiada".

Zastrzegł, że bezdyskusyjne jest dla niego, że jego ustalenia z lekarzami sprzed wielu miesięcy nie zostały w stu procentach zrealizowane w treści zarządzenia poprzedniego prezesa NFZ.

"Protest? To zbyt pochopna decyzja"

Premier zaznaczył, że w całej sprawie to interes podatnika i pacjenta musi być priorytetem. Wyraził nadzieję, że lekarze szanując ten interes, znajdą drogę do sensownego kompromisu. Stwierdził, że kontrola musi być, podobnie jak elementarna dyscyplina, i jak z tego wynika - kary dla lekarzy nierespektujących reguł.

Szef rządu ocenił, że ogłaszanie przez lekarzy protestu, gdy przeprowadzane są zmiany w Narodowym Funduszu Zdrowia jest - jak się wyraził - decyzją pochopną i nie uzasadnioną faktami. - Być może nowa pani prezes szybciej znajdzie sposób na rozładowanie napięcia wśród lekarzy, bo podejrzewam jednak, że organizującym protest towarzyszy dobra wola. Nie podejrzewam ich o jakieś niecne intencje - podkreślił Tusk.

Ministerstwo Zdrowia kilkakrotnie zapewniało, że temat zmiany zarządzenia w sprawie umów będzie podjęty po wyborze nowego prezesa NFZ. Szef rządu powołał Pachciarz na to stanowisko w środę.

sjk, PAP