Republikański samobój

Republikański samobój

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mitt Romney wskazał Paula Ryana jako swojego kandydata na wiceprezydenta USA. To straceńcze wskazanie. Dwa i pół miesiąca przed wyborami jest jasne, że musiałby zdarzyć się cud, by wygrał je republikanin.
Gdy jako licealista zatrudnił się w McDonaldzie, postawili go na grillu, bo do pracy za kasą był „zbyt mało towarzyski”. Złośliwi powiedzą, że jest nudny jak dzielnica XIX-wiecznych domów okolonych równiutkimi trawnikami w 65-tysięcznym Janesville w stanie Wisconsin, gdzie się wychował i nadal mieszka. Strzela do jeleni, sam robi kiełbasę, zaręczył się na rybach i ma najefektowniejszy w Kongresie „kaloryfer” – siłownia pomaga mu uciekać przed zawałem. Ale o tym, że został republikańskim kandydatem na wiceprezydenta, przesądziła jego największa pasja: budżet.

W przeciwieństwie do Romneya Paul Ryan ma jakiś plan. Część prawicy jest w nim zakochana i przekonana o tym, że naprawi gospodarkę po rządach socjalistów. Jego strategia nazywa się „Droga do pomyślności” i, nie wdając się w szczegóły, jest prosta jak budowa cepa: cięcia wydatków, zmniejszanie podatków.

Guru od politycznej statystyki Nate Silver, analizując dla „New York Timesa” wskazanie Ryana, stwierdza, że Romney nie dokonałby tak ryzykownego wyboru, gdyby nie był przekonany, że w wyścigu do prezydentury został mocno w tyle i nie ma już nic do stracenia. Musi szybko przejść do ataku, bo jak na razie sztab Obamy zepchnął go do narożnika. Wyprowadzić cios pomoże Ryan.

Według powtarzanej w wywiadach opowieści najważniejszą lekcję życia przeszedł jako 16-latek, kiedy bezskutecznie próbował obudzić tatę. Na serce przed sześćdziesiątką umierali również jego dziadek i pradziadek, więc Ryan utwierdził się w przekonaniu, że on sam też nie ma wiele czasu. Nie marnuje go – praktyki w sztabach senatorów zalicza jeszcze na studiach; zaraz po obronie ląduje w drużynie prominentnego republikanina Jacka Kempa, a jako 28-latek jest już kongresmenem.

Dziś ma lat 42 i przewodniczy kongresowej komisji do spraw budżetu. Niektórzy eksperci piszą, że pognębiony atakami Obamy Romney najchętniej oddałby Ryanowi swoją nominację. Coś w tym jest. Zapraszając go na scenę w Norfolk w Wirginii, Romney znacząco się przejęzyczył: „Panie i panowie, Paul Ryan – następny prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki!”.
Więcej możesz przeczytać w 34/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.