- Platforma oddaje najważniejszy front walki o wyborców PiS. Można powiedzieć, że Kaczyński przejął wręcz inicjatywę o walkę o dusze Polaków - uważa prof. Kazimierz Kik komentując trzecią debatę zorganizowaną przez partię Kaczyńskiego - tym razem na temat pracy.
W trakcie organizowanego przez siebie spotkania PiS zaprezentował nowy projekt ustawy o narodowym programie zatrudnienia, który w założeniu ma wstrzymać emigrację zarobkową i odwrócić negatywny trend demograficzny. zdaniem partii Kaczyńskiego miałoby to stworzyć warunki do powstania 1,2 mln nowych i stabilnych miejsc pracy, a także poprawić sytuację na wsiach, w małych miejscowościach oraz tzw. "zdegradowanych ekonomicznie" gminach.
Kik uważa także, że wszystkie organizowane przez PiS debaty stały na wysokim poziomie, ale dzisiejsza była strzałem w dziesiątkę. - Uderzyła w samo sedno problemów dzisiejszej Polski - ocenia. - W końcu ktoś głośno powiedział o tych milionach, które są marginalizowane albo zagrożone marginalizacją przez obecny rynek pracy. I nie jest nawet ważne, czy PiS będzie w stanie dotrzymać swoich obietnic względem tych grup. Ważne jest bowiem to, że się za nimi wstawia - dodaje.
Politolog podkreśla też, że jest zażenowany i zawiedziony - zwłaszcza jako wyborca PO - że to opozycja, a nie rząd jest inicjatorem dyskusji. - Tyle że rządzący się pewnie wstydzą tego, co taka debata mogłaby ujawnić, i dlatego chowają się za mirażami perspektyw sukcesów na przyszłe lata - przypuszcza.
mp, TokFM
Kik uważa także, że wszystkie organizowane przez PiS debaty stały na wysokim poziomie, ale dzisiejsza była strzałem w dziesiątkę. - Uderzyła w samo sedno problemów dzisiejszej Polski - ocenia. - W końcu ktoś głośno powiedział o tych milionach, które są marginalizowane albo zagrożone marginalizacją przez obecny rynek pracy. I nie jest nawet ważne, czy PiS będzie w stanie dotrzymać swoich obietnic względem tych grup. Ważne jest bowiem to, że się za nimi wstawia - dodaje.
Politolog podkreśla też, że jest zażenowany i zawiedziony - zwłaszcza jako wyborca PO - że to opozycja, a nie rząd jest inicjatorem dyskusji. - Tyle że rządzący się pewnie wstydzą tego, co taka debata mogłaby ujawnić, i dlatego chowają się za mirażami perspektyw sukcesów na przyszłe lata - przypuszcza.
mp, TokFM