9 listopada miała miejsce premiera zrekonstruowanego „Pana Tadeusza” z 1928 r., największej superprodukcji kina II RP, na którego premierę przyszedł sam Józef Piłsudski. Film na pewno jest w porządku, chociażby dlatego, że nie ma w nim Bachledy-Curuś ani Żebrowskiego. Nie wiem tylko, dlaczego jego projekcje promuje teledysk Natalii Lesz, a zwłaszcza dlaczego Natalia Lesz w nim śpiewa. Film niemy, to i Natalia mogłaby tylko ruszać ustami.
Krzysztof Kozak, onegdaj bonzo polskiego rapu, wstrzymał dystrybucję filmu „Jesteś Bogiem” i chce sądowo udowodnić, że został pokazany w filmie krzywdząco i nieprawdziwie, że był postacią barwną, a nie gangsterowieśniakiem, i żadnych raperów – w tym Paktofoniki – nie straszył i nie okradał. Panowie, robiąc film na faktach, na takie rzeczy trzeba uważać. Teraz macie na łbie faceta, o którym nawet Wikipedia informuje, że miał ksywę „Cosa Nostra”.
Edyta Górniak skończyła w ubiegłym tygodniu 40 lat. Życzę jej przede wszystkim, aby kiedyś, jeszcze raz, została dla Polaków prawdziwą gwiazdą pop, bo gdy pojawiła się w popkulturze, sprawiała wrażenie dziewczyny, która po to się urodziła. Życzę jej, aby w tym psychotycznym karnawale histerii, rozwodów i newage’owych bredni pojawiły się w końcu jej autentyczne przeboje, których będę miał szczerze dość, bo będę je słyszał w każdym sklepie. Pani Edyto, wszystkiego najlepszego.
Dobro/zło tygodnia
Rzeczy puszczane w polskich telewizjach można podzielić z grubsza na niezamierzenie śmieszne, okropne oraz pokazujące, czym może być piekło. „Kocham cię, Polsko” należało do tej ostatniej kategorii – kiedyś przyśniło mi się, że po śmierci spędzam wieczność na widowni tego show. Od tamtej chwili zdecydowanie mniej przeklinam i jestem milszy dla sąsiadów. Na tym świecie są jednak siły dobra i – jak podaje „Fakt” – „Kocham cię, Polsko” może niedługo zniknąć z anteny. Co za ulga.
Edyta Górniak skończyła w ubiegłym tygodniu 40 lat. Życzę jej przede wszystkim, aby kiedyś, jeszcze raz, została dla Polaków prawdziwą gwiazdą pop, bo gdy pojawiła się w popkulturze, sprawiała wrażenie dziewczyny, która po to się urodziła. Życzę jej, aby w tym psychotycznym karnawale histerii, rozwodów i newage’owych bredni pojawiły się w końcu jej autentyczne przeboje, których będę miał szczerze dość, bo będę je słyszał w każdym sklepie. Pani Edyto, wszystkiego najlepszego.
Dobro/zło tygodnia
Rzeczy puszczane w polskich telewizjach można podzielić z grubsza na niezamierzenie śmieszne, okropne oraz pokazujące, czym może być piekło. „Kocham cię, Polsko” należało do tej ostatniej kategorii – kiedyś przyśniło mi się, że po śmierci spędzam wieczność na widowni tego show. Od tamtej chwili zdecydowanie mniej przeklinam i jestem milszy dla sąsiadów. Na tym świecie są jednak siły dobra i – jak podaje „Fakt” – „Kocham cię, Polsko” może niedługo zniknąć z anteny. Co za ulga.
Więcej możesz przeczytać w 47/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.