Zarzut "nielegalnego pilotowania bezzałogowego statku powietrznego" usłyszał Brytyjczyk, który postanowił "polatać" sobie zdalnie sterowanym dronem nad bazą wojskową. Jego maszyna runęła na ziemię, a hobbysta będzie musiał zapłacić 4 tys. funtów.
Niejaki Robert Knowles wysłał swojego drona do bazy, w której - tak się złożyło - stacjonują nuklearne łodzie podwodne. Mało tego - zapalony hobbysta maszynę wyposażył... w kamerę.
W którymś momencie łączność radiowa została zerwana, a dron spadł na ziemię. Niedługo potem znalazł ją pracownik bazy. Poza grzywną w wysokości 4 tys. funtów będzie musiał dodatkowo zapłacić 800 funtów tytułem kosztów sądowych.
Rzecznik brytyjskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego oświadczył, że ten wyrok powinien być ostrzeżeniem dla innych hobbystów-amatorów, którzy nie przestrzegają obowiązującego w Wielkiej Brytanii regulaminu. To pierwszy taki przypadek na Wyspach.
Bezzałogowe maszyny to zyskujący na popularności trend wśród amatorów pojazdów sterowanych radiowo. Drony kosztują od 200 do 2 tysięcy funtów.
DK, RMF FM
W którymś momencie łączność radiowa została zerwana, a dron spadł na ziemię. Niedługo potem znalazł ją pracownik bazy. Poza grzywną w wysokości 4 tys. funtów będzie musiał dodatkowo zapłacić 800 funtów tytułem kosztów sądowych.
Rzecznik brytyjskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego oświadczył, że ten wyrok powinien być ostrzeżeniem dla innych hobbystów-amatorów, którzy nie przestrzegają obowiązującego w Wielkiej Brytanii regulaminu. To pierwszy taki przypadek na Wyspach.
Bezzałogowe maszyny to zyskujący na popularności trend wśród amatorów pojazdów sterowanych radiowo. Drony kosztują od 200 do 2 tysięcy funtów.
DK, RMF FM