W wywiadzie opublikowanym w dzienniku „Liberation” ledwie dwa tygodnie przed pierwszym aresztowaniem w 2011 r. Dominique Strauss-Kahn wyliczył trzy wyzwania, jakim będzie musiał sprostać, żeby zostać prezydentem Francji. – Kobiety, pieniądze i moje żydowskie pochodzenie. W takiej kolejności. I chyba to pierwsze było dla niego najważniejsze, bo o nim mówił najwięcej, podejrzewając, że rywal – Nicolas Sarkozy – będzie próbował go skompromitować za pomocą chwytu, nomen omen, poniżej pasa. – Tak, kocham kobiety. I co z tego? – przyznawał DSK (tak w skrócie mówią na niego Francuzi). – Od lat mówi się o jakichś orgiach, w których ponoć biorę udział. Pokażcie dowody! – grzmiał.
Cztery lata później, w ubiegłym tygodniu w sądzie w Lille prostytutka występująca pod „roboczym pseudonimem” Jade opowiada: – To była rzeźnia, leżeli na materacach we wszystkich kierunkach. Raczej poniżająca scena. Nie wiedziałam nawet, czy ci ludzie wzięli prysznic. Nie chciałam brać w tym udziału.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.