W Gazie giną Amerykanie (aktl.)

W Gazie giną Amerykanie (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzech Amerykanów zginęło w zamachu na amerykański konwój dyplomatyczny w Strefie Gazy. Jechali w nim prawdopodobnie członkowie misji CIA.
W zamachu ranny został m.in. amerykański dyplomata - poinformowały izraelskie służby bezpieczeństwa. Waszyngton wezwał wszystkich obywateli amerykańskich do  opuszczenia Strefy Gazy.

Wbrew wcześniejszym doniesieniom, w konwoju nie było amerykańskiego wysłannika na Bliski Wschód Johna Wolfa, kierującego grupą, której zadaniem jest realizacja programu pokojowego, zwanego mapą drogową. Nie potwierdziły się też wcześniejsze informacje radia izraelskiego o czterech zabitych Amerykanach. Ambasador USA w Izraelu Paul Patin powiedział, że Wolfa nie ma obecnie w tym regionie, a rzecznik ambasady, pytany przez media o zamach, powiedział tylko: "Mogę potwierdzić, że są ofiary amerykańskie". W konwoju prawdopodobnie jechali członkowie misji CIA oraz personel Wolfa.

Wybuch całkowicie zniszczył jeden z pojazdów z konwoju -  srebrnego dżipa Cherokee z amerykańskimi numerami dyplomatycznymi. Na konwój składały się dwa pojazdy policji palestyńskiej i trzy dżipy.

Amerykanie zabrali zabitych i rannych z miejsca zamachu i najprawdopodobniej natychmiast zawieźli ich do Izraela. Zamach nastąpił w odległości około dwóch kilometrów od palestyńsko-izraelskiego przejścia granicznego Erez, kiedy konwój przejeżdżał koło stacji benzynowej na przedmieściach Beit Lahija.

Palestyński premier Ahmed Korei natychmiast potępił zamach i zapowiedział śledztwo. Wkrótce potem Jaser Arafat również potępił tę "ohydną zbrodnię" i poinformował, że zarządził już dochodzenie.

Okoliczności zamachu wciąż nie są jasne. Według źródeł palestyńskich, atak był zamachem samobójczym. Źródła izraelskie mówią o ładunku wybuchowym umieszczonym przy drodze. "Uważamy, że niewłaściwe byłoby atakowanie Europejczyków, Amerykanów i w ogóle obywateli krajów innych niż okupant" -  oświadczył przedstawiciel Islamskiego Dżihadu Nafez Azzam.

Jeden z przywódców Hamasu - Adnan Asfur - wypowiedział się w  podobnym tonie: "Stanowisko Hamasu zakłada nierozszerzanie walki; wrogiem Hamasu jest jedyny wróg narodu palestyńskiego, czyli izraelski okupant".

Świadkowie zamachu mówią, że do palestyńskiej miejscowości Beit Hanun wjechały czołgi izraelskie, wspierane przez śmigłowce, które posuwają się w stronę miejsca zamachu, strzelając z broni maszynowej. Według wojskowych źródeł izraelskich, obok jednego z czołgów uczestniczących w akcji wybuchła bomba, raniąc lekko trzech żołnierzy. Kiedy na miejscu zamachu prace dochodzeniowe rozpoczęli Amerykanie, młodzi Palestyńczycy obrzucili ich kamieniami. Policjanci palestyńscy, zapewniający Amerykanom ochronę, strzelali w powietrze z broni automatycznej, żeby ich odpędzić.

Był to pierwszy atak na amerykański konwój dyplomatyczny na terenie Autonomii Palestyńskiej od czasu, gdy we wrześniu 2000 roku rozpoczęła się intifada (powstanie palestyńskie).

**************************

Anonimowy rozmówca, powołujący się na palestyńskie ugrupowanie "Komitety Oporu Ludowego", poinformował AFP w rozmowie telefonicznej, że ta właśnie grupa dokonała zamachu na amerykański konwój dyplomatyczny w strefie Gazy.

em, pap