Nicea albo.. no właśnie, co?

Nicea albo.. no właśnie, co?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niemiecki deputowany do Parlamentu Europejskiego Elmar Brok z CDU z zadowoleniem przyjął gotowość Polski do dyskusji na temat podziału władzy w poszerzonej Unii Europejskiej.
Brok powiedział "Tagesspieglowi", że wypowiedzi polskiego ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza mogą wskazywać "drogę do kompromisu".

Jak wybija w tytule niemiecki dziennik, porozumienie w sporze o  konstytucję europejską jest "w zasięgu ręki".

W wywiadzie opublikowanym w niedzielnym wydaniu "Tagesspiegla" szef polskiej dyplomacji powiedział, że hasło "Nicea albo śmierć" nie jest stanowiskiem polskiego rządu. "To nie jest nasz język" - podkreślił Cimoszewicz. Jego zdaniem, nie można zmieniać Traktatu Nicejskiego tylko w jednym miejscu, lecz należy uwzględnić wszystkie instytucje: Parlament Europejski, Komisję Europejską oraz wpływ rządów narodowych. "Jeśli mówimy o demokracji, to wzmocnieniu musi ulec parlament" - powiedział.

"Tagespiegel" ocenił wypowiedzi Cimoszewicza jako zdystansowanie się od twardej postawy polskiego rządu w sporze o konstytucję europejską.

Środowy "Tagesspiegel" napisał, że Brok podchwycił ofertę Cimoszewicza zakładającą, że nie należy dyskutować w sposób "wyizolowany" o podziale głosów w Radzie UE, lecz należy uwzględnić też Komisję Europejską oraz szczególnie Parlament Europejski. Brok proponuje przyznać Polsce więcej miejsc w Parlamencie w zamian za zgodę Warszawy na nowy podział głosów w Radzie - czytamy w "Tagesspieglu".

Zgodnie z propozycją Konwentu, do 2009 r. nastąpić ma nowy podział miejsc w Parlamencie Europejskim, uwzględniający w większym stopniu liczbę mieszkańców. Dla Polski i Hiszpanii otrzymanie większej ilości miejsc w Parlamencie mogłoby stanowić "atrakcyjną rekompensatę" - twierdzi Brok. Parlament zyska w przyszłości na znaczeniu m.in. ze względu na prawo wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej.

Brok ostrzegł Polskę przed obroną postanowień Traktatu z  Nicei. Zwrócił uwagę na to, że nicejskie postanowienia dotyczą nie tylko podziału głosów w Radzie, ale wprowadzają też zasadę, iż nie każdy kraj otrzyma stanowisko komisarza. To może uderzyć w Polskę - zauważa "Tagesspiegel".

Polska domaga się zachowania w przyszłej europejskiej konstytucji nicejskiego systemu głosowania w Radzie Unii. Daje on naszemu krajowi 27 głosów, tylko dwa głosy mniej niż mają największe kraje - Niemcy, Francja i Wielka Brytania.

Popierany przez Niemcy i Francję projekt Konwentu Europejskiego zwiększa wpływ na podejmowanie decyzji w Radzie najludniejszego kraju - Niemiec.

rp, pap