"Przed wprowadzeniem stanu wojennego groziła nam anarchia, nikt nie panował nad sytuacją, ani +Solidarność+, ani Kościół, ani rząd. Używając słów Leca, +dzwon miotał dzwonnikiem+. To był koszmar. Nie szykowaliśmy się na stan wojenny, jak na bal. Stawką była Polska i naród" - przedstawiał swój punkt widzenia Jaruzelski.
"W świadomości społecznej wszystko rozpoczęło się od wystąpienia ponurego generała, a potem były już tylko czołgi, pałki i horror. Ten sposób myślenia to efekt deformowania historii, m.in. przez media" - oskarża generał.
W nocy z piątku na sobotę, w 22 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, tradycyjnie pikietę pod domem gen. Wojciecha Jaruzelskiego na warszawskim Mokotowie zorganizowała Liga Republikańska.
W tym roku pojawili się tam jednak także członkowie Federacji Młodych Socjaldemokratów, by bronić "słuszności" stanu wojennego. Według Marcina Gołaszewskiego z FMS, ich demonstracja została zorganizowana aby zamanifestować, że istnieją różne zdania na temat wprowadzenia stanu wojennego. "Gdyby nie jego (Jaruzelskiego) postawa, nie byłoby bezkrwawej rewolucji i przemian 1989" - powiedział Gołaszewski.
Był to "absolutny skandal, nie ma dwóch prawd. Wydarzenia, które miały miejsce 22 lata temu, to zbrodnia, za którą nikt nie odpowiedział" - uważa natomiast Przemysław Miśkiewicza z LR. "Jeżeli przychodzą ludzie przed dom Jaruzelskiego, który był namiestnikiem kremlowskim i śpiewają, że socjalizmu będą bronić jak niepodległości, śpiewają hymn państwowy, to ja jako obywatel polski czuję się obrażony. To było niedopuszczalne. Nie na tym polega demokracja, że publicznie mówi się to, co się chce, bo istnieją wartości, których naruszać nie wolno" - powiedział Miśkiewicz.
"Oburzenie" i "zażenowanie" "masówką" FMS pod domem Jaruzelskiego wyraziło też w oświadczeniu Stowarzyszenie Młodzi Demokraci. "Odbieramy to jako niegodziwą próbę fałszowania najnowszej historii naszego kraju. Nasz sprzeciw potęguje fakt, iż zrobiono to właśnie 13 grudnia, kiedy wspominamy ofiary tego barbarzyńskiego wydarzenia" - czytamy m.in. w oświadczeniu podpisanym przez przewodniczącego SMD Jana Artymowskiego.
Stan wojenny wprowadziły władze PRL w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Doprowadził on do wielu śmiertelnych ofiar. Według autorów stanu wojennego, było ich kilkanaście, natomiast według sejmowej komisji nadzwyczajnej zajmującej się oceną tego okresu w latach 1989-1991 - prawie 90. Stan wojenny zawieszono w grudniu 1982 r. Pół roku później, w lipcu 1983 r., Sejm PRL uchwalił jego zniesienie oraz amnestię dla więźniów politycznych, pozostawiając w mocy wiele restrykcyjnych przepisów.
em, pap