Co prezydent chciał powiedzieć?

Co prezydent chciał powiedzieć?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy prezydent Aleksander Kwaśniewski użył określenia "zostaliśmy wprowadzeni w błąd", czy też "byliśmy zwodzeni" informacjami o broni masowego rażenia w Iraku podczas spotkania z dziennikarzami zagranicznymi?
Według Kancelarii Prezydenta, Kwaśniewski nie powiedział, że Polskę wprowadzono w błąd, jeśli chodzi o obecność broni masowego rażenia w Iraku. Użył natomiast określenia: "byliśmy zwodzeni informacjami o broni masowego rażenia".

W czwartkowej depeszy AFP zacytowała prezydenta: "Prawdą jest, że  jeśli chodzi o broń masowego rażenia zmylono nas, wprowadzono nas w błąd".

"Mam wrażenie, że dziennikarka AFP była na innym spotkaniu" - skomentował treść tej depeszy sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha.

Jak twierdzi Kancelariia Prezydenta, Kwaśniewski miał powiedzieć: "Uważam, że  Irak dzisiaj, bez Saddama Husajna, jest naprawdę lepszym Irakiem niż z Saddamem Husajnem, ale oczywiście też mam dyskomfort polegający na tym, że byliśmy zwodzeni informacjami o broni masowego rażenia".

To, że Irak ma gotową do użycia broń masowego rażenia, było jednym z argumentów wysuwanych przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię za wojną z Irakiem. Polska do tej pory ani razu nie  podała w wątpliwość tych argumentów. Broni takiej w Iraku nie  znaleziono - przypomina AFP.

Prezydent uważa jednak, że wycofanie polskich żołnierzy z  koalicji irackiej nie miałoby sensu.

"Mamy połowę marca i stawiam pytanie: jeśli wycofanie wojsk miałoby oznaczać powrót wojny, czystek etnicznych, agresji wobec krajów sąsiedzkich, jaki byłby sens tego wycofania?" - powiedział.

"Gdybyśmy mieli protestować przeciwko zbyt dużej roli Stanów Zjednoczonych w polityce światowej i jednocześnie wycofywać naszych żołnierzy wiedząc, że zastąpią ich żołnierze amerykańscy, to jaki to ma sens?" - kontynuował Kwaśniewski.

Prezydent USA George W. Bush podczas czwartkowej wizyty w Fort Campbell w stanie Kentucky odmówił skomentowania wypowiedzi prezydenta Kwaśniewskiego - poinformowała CNN. Tymczasem rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu Adam Ereli oświadczył w czwartek, że Waszyngton nie wierzy, by Polska zaczynała się chwiać.

"Nie mamy żadnego powodu, żeby mieć jakieś pytania albo wątpliwości w kwestii niezłomnego poparcia Polski dla misji w  Iraku" - powiedział rzecznik Departamentu Stanu. "To nie jest coś, co nas niepokoi. Zaledwie kilka dni temu (Polacy) dali nam jasno do zrozumienia, że stoją u naszego boku w wysiłkach, podejmowanych na rzecz stabilności, dobrobytu i demokracji w Iraku" - oświadczył rzecznik.

Stosunki między Waszyngtonem i Warszawą, jednym z najbliższych sojuszników Stanów Zjednoczonych nie tylko w Iraku, ale również w  Europie Wschodniej i w NATO są "bliskie i silne" - dodał Adam Ereli.

Jednocześnie zapewnił, że nieznalezienie broni masowego rażenia jest "zaskoczeniem" dla samych Stanów Zjednoczonych i ocenił, że  Irak mimo to miał "zamiar i możliwość" jej wyprodukowania.

Polska sprawuje dowództwo nad dywizją wielonarodową w liczbie ok. 9000 ludzi w środkowo-południowej strefie stabilizacyjnej w Iraku. 1300 z nich to Hiszpanie, których wycofanie do końca czerwca zapowiedział przyszły socjalistyczny premier Hiszpanii Jose Luis Rodriguez Zapatero. Wiele wskazuje na to, że w ślady Hiszpanii pójdą kraje latynoamerykańskie, które wspólnie z nią tworzą brygadę Plus Ultra.

Cytowany przez AFP Kwaśniewski powiedział, że hiszpańscy socjaliści z partii PSOE, która wygrała wybory parlamentarne 14 marca, występowali przeciwko wojnie w Iraku, "ponieważ ich sukces wyborczy był mało prawdopodobny". Dodał, że jest "bardzo zawiedziony" i "rozczarowany" zapowiedziami lidera socjalistów Zapatero o wycofaniu Hiszpanów z  Iraku.

"Nie możemy naszej misji stabilizacyjnej w Iraku zmienić na misję destabilizacyjną - podkreślił Kwaśniewski. - Zobaczymy, co powie hiszpański rząd, ale bierność do niczego nie prowadzi". Kwaśniewski po raz kolejny potwierdził, że Polska chciałaby większego zaangażowania NATO w Iraku.

em, pap