Belka trzyma się mocno

Belka trzyma się mocno

Dodano:   /  Zmieniono: 
To całkowita konfabulacja - tak kandydat na premiera, prof. Marek Belka skomentował poniedziałkowe doniesienia o tym, jakoby zamierza on zrezygnować z misji tworzenia rządu.
"Życie Warszawy" napisało, że Belka chce zrezygnować, a wiele wskazuje na to, iż nowym kandydatem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na premiera jest obecny szef MON Jerzy Szmajdziński.

Belka zapewnił, że nie zamierza zrezygnować z misji tworzenia rządu. Dodał, że jego poniedziałkowa rozmowa z prezydentem była poświęcona właśnie przebiegowi prac nad budową rządu.

"Rozmawialiśmy o tym, co się zdarzy w najbliższych dniach, czyli o tym, jak przebiega praca nad budową rządu. Zaczęliśmy już dyskutować bardzo poważnie, bardzo daleko nad sprawami kadrowymi, zaplanowaliśmy także na najbliższy tydzień kilka spotkań parlamentarnych tak, aby 2 maja można było zaprzysiąc nowy rząd" -  powiedział kandydat na premiera.

Belka poinformował, że w 85 proc. ma już gotowy skład rządu, nie  chciał jednak ujawnić żadnych nazwisk.

Wiadomo, że Belka chciałby, aby w jego rządzie spośród obecnych ministrów pozostali Szmajdziński i szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz. Widzi on także miejsce dla wicepremiera Jerzego Hausnera.

Belka oświadczył w poniedziałek, że na razie nie może powiedzieć nic więcej o składzie swego gabinetu. Dodał, że zostanie on podany 2 maja czyli w dniu zaprzysiężenia.

Powiedział, że niektóre z zaplanowanych przez niego na ten tydzień spotkań parlamentarnych, to rozmowy z kierownictwem i  posłami SLD. Nie chciał ujawnić z kim będą pozostałe spotkania.

W ubiegłym tygodniu kandydat na premiera spotkał się z politykami Socjaldemokracji Polskiej. SdPl chce przyspieszonych wyborów jesienią 2004 r. i od stanowiska Belki w tej sprawie uzależnia poparcie jego rządu.

Odnosząc się do tego terminu Belka ocenił, że "jesień z różnych względów nie ma sensu". "Ale będziemy dyskutować, pokazywać, jaki jest program rządu, co musi być zrobione chociażby do końca roku, aby wybory mogłyby się odbyć na przykład wiosną 2005. Wiosna to  także jest kompromis" - uważa kandydat na premiera.

Zaznaczył, że ustalając skład rządu, nie będzie stosował zabiegów politycznych polegających na dawaniu "stołków" za poparcie. "Argumentacja jest całkowicie odmienna, ja zresztą przedstawiam ją od początku: wcześniejsze wybory - proszę bardzo, ale już teraz. A  jeżeli nie, to dajmy trochę spokoju Polsce i ludziom" - powiedział Belka.

Nie chciał komentować słów szefa SLD Krzysztofa Janika wypowiedzianych w sobotę na kongresie Unii Pracy. Janik wezwał UP do stworzenia wspólnie z SLD "protokołu" zawierającego program nowego rządu, który zostałby przedstawiony Belce.

Powiedział też m.in., że choć prezydent wykonał ruch, zapowiadając powierzenie misji tworzenia nowego rządu Markowi Belce, to "piłka jest po naszej stronie". Według Janika, możliwe są dwa scenariusze: albo powołanie rządu Belki, albo zbudowanie gabinetu, który miałby "silną nogę parlamentarną". Dał do  zrozumienia, że chodzi o wariant powołania rządu razem z PSL.

Jak powiedział, jeśli Belka się na taki program zgodzi, "to nie  skrewi". Jeśli zaś nie, to należy zrealizować drugi scenariusz i  przedstawić protokół kandydatowi na szefa rządu opartego na  większości parlamentarnej.

Belka powiedział, że nie chce tej wypowiedzi komentować, bo  rozmawiał w poniedziałek z Janikiem na zupełnie inne tematy. Rozmawiali - jak to określił - o realizacji "planu A", czyli tworzeniu rządu przez niego. "Bo tylko ten mnie interesuje" -  podkreślił kandydat na premiera.

oj, pap