Polskie śmigłowce ostrzelane w Iraku

Polskie śmigłowce ostrzelane w Iraku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwa polskie śmigłowce, Sokół i Mi-8, ostrzelali w sobotę rano w Iraku nieznani sprawcy z broni maszynowej podczas patrolowania przez nie północnej części prowincji Babil.
Nikomu nic nie stało. Maszyny bezpiecznie wróciły do bazy Babilon.

Specjalna komisja sprawdza stan techniczny ostrzelanych śmigłowców - poinformował rzecznik wielonarodowej dywizji pod  polskim dowództwem ppłk Artur Domański. Nie ujawnił szczegółów incydentu.

W dywizji służy około 40 polskich pilotów, którzy dysponują czterema śmigłowcami Mi-8 radzieckiej jeszcze produkcji oraz  sześcioma polskimi Sokołami. Maszyny te wykonują zadania transportowe i rozpoznawcze, a ponadto ewakuują rannych z miejsca zdarzenia oraz przewożą ich z punktów wstępnej pomocy medycznej do  szpitali.

Warunki pilotażu w Iraku są bardzo trudne - trzeba latać w  temperaturach, które dochodzą w słońcu do 70 stopni Celsjusza. Ze względów bezpieczeństwa lata się na tzw. wysokościach koszących -  do 20 metrów.

"Na tej wysokości w Dolinie Mezopotamskiej daje się zauważyć dużą ruchliwość ptaków. Mieliśmy już kilka przypadków, kiedy nasze śmigłowce zderzyły się z ptakami. Na szczęście, bez poważniejszych konsekwencji" - mówił latem tego roku zastępca dowódcy samodzielnej grupy powietrzno-szturmowej dywizji ppłk Czesław Skowroński.

Śmigłowce dobrze spisują się, jak na te warunki, choć - jak się dowiedział nieoficjalnie dziennikarz PAP - niedawno jeden ze  śmigłowców nie był w stanie wzbić się w powietrze i zawisł kilka metrów nad ziemią.

Polscy piloci w Iraku nie uczestniczą w akcjach bojowych, choć każdy ich lot w Iraku jest de facto zadaniem bojowym. Dziennikarze, towarzyszący dowódcy dywizji gen. Andrzejowi Ekiertowi w jego podróżach śmigłowcem Mi-8, widzieli, jak silna jest ochrona. W otwartych drzwiczkach maszyny czuwa podczas lotu strzelec z gotowym do strzału karabinem maszynowym, a śmigłowiec ma załadowane rakiety. Wszyscy na pokładzie, włącznie z  dziennikarzami muszą mieć założone hełmy i kamizelki kuloodporne.

Jeszcze w listopadzie dywizję mają wzmocnić cztery śmigłowce szturmowe Mi-24. Zwane "latającymi czołgami", silnie opancerzone i  dysponujące dużą siłą ognia, będą z powietrza ochraniać konwoje i  patrole dywizji. Otwarcie przez nie ognia będzie jednak możliwe tylko w razie uprzedniego ataku na żołnierzy dywizji.

ss, pap