Humbug z Ordynackiej

Humbug z Ordynackiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent zlitował się nad Włodzimierzem Czarzastym i odwołał go z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. A wydawało się, że nie odmówi sobie złośliwej satysfakcji przetrzymania Czarzastego w towarzystwie Danuty Waniek. Byłaby to słodka zemsta za to, że gdy kiedyś apelował do "swoich" członków w KRRiT o podanie się do dymisji, Czarzasty całkowicie go zlekceważył.
Od Danuty Waniek Czarzasty podąży do Marka Siwca, którego zastępcą został w Stowarzyszeniu Ordynacka. Jego peregrynacja ma znaczyć, że po latach wahań i rozterek, stowarzyszenie wreszcie zaangażuje się w działalność polityczną. Ordynacka jest bowiem w niektórych kręgach traktowana jako coś w rodzaju tajnej broni lewicy, która ma zostać rzucona do boju w absolutnej ostateczności. Media już od lat piszą o Ordynackiej, jak o wielkiej uśpionej sile, która - gdy się w końcu przebudzi - zmieni układ sił na lewicy i całej scenie politycznej. Czarzasty i inni działacze Ordynackiej chętnie dają się uwodzić takiej wizji.

Tymczasem Ordynacka to humbug. Większość jej liderów od lat związana jest z SLD i jakoś to postkomunistom dotąd nie pomogło. Wybitny przedwojenny polski szachista Akiba Rubinstein mawiał, że groźba jest groźniejsza od jej realizacji. Tak jest w wypadku Ordynackiej. Gdy stoi ona na bocznym torze i różni klienci o nią zabiegają, wtedy rzeczywiście robi groźne wrażenie. Jest tajemnicą i licho wie co się za nią kryje. Można się jej wystraszyć. Kiedy jednak Ordynacka wejdzie do gry, czar pryśnie i wszyscy zobaczą to, co dla mnie jest jasne. Że to niegroźny liliput, a nie żadna wunderwaffe.

Igor Zalewski