No i zabraknie ich wśród przedstawicieli 10 krajów, którzy w sobotę wystąpią na jubileuszowym koncercie finałowym Eurowizji. Jak głoszą plotki powodem decyzji była niemożność identyfikacji narodowościowej zawodników. Nikt nie wiedział kogo reprezentuje rosyjski model znad Bajkału, który śpiewa cygańskie ballady mając w kieszeni dyplom Domu Kultury Ochota w Warszawie. Tym bardziej nieznana była narodowość Delfina. Popłynęli więc strapieni, przodem Ivan, za nim Delfin by dalej afirmować polską muzykę rozrywkową i zacumować w którymś z polonijnych klubów. Bo jedynie Chicago (gdzie od 2 lat są niekwestionowaną gwiazdą) poznało się na ich brzmieniu. Jedynie tamtejsza Polonia doceniła smaczki ich cyganodisco, oryginalnych układów choreograficznych i falbaniastych rękawów z czarno-czerwonych tiuli.
By osłodzić smutny los naszych gwiazd postulujemy zgłoszenie opisanego powyżej incydentu do Księgi Rekordów Guinnessa, pod hasłem "najbardziej tandetny reprezentant świata".
Marta Sawicka