Pokonać szantażystów

Pokonać szantażystów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pogróżki Al-Kaidy skierowane wobec Europy to chwyt mający spotęgować atmosferę grozy, jaka zapanowała na kontynencie po zamachach w Londynie. Ale to także sygnał dla innych komórek Bazy: przygotowujcie ataki, im będzie ich więcej tym lepiej.
"Nieważne, czy zginę, czy przeżyję. Ważne, że przebudziliśmy się. Allah jest wielki" - oznajmił Osama bin Laden 27 grudnia 2001 roku. Mimo że właśnie armia amerykańska kończyła niszczyć jego obozy szkoleniowe w Afganistanie, te słowa okazały się prorocze. Uderzając boeingami w bliźniacze wieże WTC, bin Laden "przebudził" islamskich fundamentalistów, dał im impuls, który skłonił ich do działania. Dziś Al-Kaida to nie zwarta organizacja, lecz masowy ruch działający według ogólnych wytycznych opracowanych przez bin Ladena jeszcze w latach 90.

Teraz islamscy terroryści nie czekają już na rozkazy od bin Ladena, Ajmana al-Zawahiriego, czy Abu Musawa al-Zarkawiego, lecz samodzielnie przygotowują zamachy w cele, które uznają za użyteczne. Dlatego ultimatum dla krajów europejskich służy bardziej przypomnieniu innym ugrupowaniom utożsamiającym się z hasłami Al-Kaidy, aby szykowały kolejne zamachy.

Pewnie nie nastąpią one szybko - teraz Europa jest w pełnym pogotowiu po Londynie i jakiekolwiek uderzenie jest bardzo trudne. Ale nie należy wątpić, czy nastąpią. Wojna z terroryzmem nie skończy się szybko, co nie znaczy, że należy składać broń i wycofywać wojska z Iraku. Oznaczałoby to, że ulega się terrorystom i stosowanemu przez nich szantażowi. Trzeba z nimi dalej walczyć. Inaczej śmierć ofiar zamachów w Londynie, a wcześniej w Madrycie i w Nowym Jorku będzie nadaremna.

Agaton Koziński