Words, words, words...

Words, words, words...

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Zabiorę was dzisiaj do Łazienek! - powiedziałam.
Leżeliśmy beztrosko w sypialni.

Nasze poranki wyglądają zawsze tak samo: Antoś tuż po przebudzeniu przybiega i wskakuje do naszego wielkiego łóżka na kotłowanki, wyściskanki i przytulanki.

Uwielbiam te chwile!

Maćka (seniora) ominęły nasze łóżkowe figle, musiał wstać, jak co rano na swój przymusowy spacer (fajka!) :-(

Zdążyliśmy z Antosiem trochę pomarzyć, czytaliśmy kolejny rozdział „Władcy pierścieni”.

Kiedy w powietrzu zaczęły się unosić hobbickie imiona: Frodo i Bilbo Baggins, kolejno do naszego łóżka wskakiwali: Maciuś (5) i Jasiek (11).

Tylko Stasiek spał jeszcze w najlepsze (skoro do nas nie przybiegł!) :-)

Była sobota, kilka minut po 10.00.

Kolejny rozdział dobiegał końca.

- Chyba pora na śniadanie! - powiedziałam odkładając książkę.

- Jeszcze chwilę! - prosił Antek.

- Nie jesteśmy głodni! - dodał Jasiek.

Pokotłowaliśmy się jeszcze w czwórkę.

Słońce zaglądało zachęcająco przez okno.

- Już czas się przewietrzyć! Wyruszymy gdzieś dzisiaj! - powiedziałam.

Duży Maciek stanął w drzwiach dokładnie w chwili, kiedy mówiłam o Łazienkach.

- Antosiu dlaczego jesteś smutny? - zapytał.

Milczał przez chwilę jak zaklęty:

- Bo nie wiem co to są TE Łazienki? - odpowiedział mało entuzjastycznym głosem nasz 7-latek.

- Kto lubi szorować włosy?! - pomyśleliśmy z Maćkiem o tym samym, śmiejąc się pod nosem.

- Łazienki to ogrody królewskie - wytłumaczył Maciek.

Antoś zamyślił się jeszcze bardziej. W końcu zmarszczył brwi:

- A dlaczego nazywają się łazienki?!

Uwielbiam tę dziecięcą ciekawość!

- Ponieważ centralny budynek w ogrodzie, w którym mieściła się później letnia rezydencja króla był początkowo wielką barokową łaźnią - odpowiedziałam.

Antek odetchnął i znów oczy mu się śmiały!

Słowa, słowa, słowa... :-)