Knebel - oto nowy symbol debat na polskich uczelniach, które stają się miejscem awantur dla różnej maści radykałów. W czwartek doszło do starcia w Poznaniu
Na poznańskim Uniwersytecie Ekonomicznym ksiądz prof. Paweł Bortkiewicz, dyrektor Centrum Etyki na wydziale teologii poznańskiego UAM, miał wykład „Gender - dewastacja człowieka i rodziny”. Gdy zaczął przemawiać, na mównicy pojawił się młody mężczyzna w złotej sukience, który zaczął tańczyć wokół duchownego. Próby usunięcia go i grupki jego zwolenników zakończyły się szarpaniną z ochroną a potem interwencją uzbrojonej w pałki policji. Rektor uczelni zapowiedział złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, dwie osoby pozostały w areszcie, bo mają odpowiadać za czynną napaść na policjanta.
Tak to, po awanturach podczas wykładów prof. Zygmunta Baumana i prof. Magdaleny Środy, zorganizowanych przez środowiska określające się jako patriotyczne, mamy awanturę zorganizowaną przez środowisko, jak łatwo domniemywać, zwolenników genderyzmu.
Nie ma sensu biadolić, że grupy młodych ekstremistów łamią zasady demokracji, która polega m.in. na swobodnej wymianie poglądów – oczywiście pod warunkiem, że są zgodne z prawem. Bo jak młodzi nie mają łamać zasad demokracji, jeżeli setki naukowców organizują listy protestacyjne przeciwko innym wykładowcom. Jeśli mogą naukowcy, to mogą też studenci. Forma odmienna, ale treść podobna.
Najbardziej dziwi, gdy naukowcy protestują przeciwko wykładowcom głoszącym tzw. kontrowersyjne poglądy, czyli niezgodne z ich poglądami. Kiszenie się w towarzystwie wzajemnej adoracji i przekonywanie przekonanych raczej nie należy do kardynalnych cnót świata nauki. Kontrowersyjne poglądy głosił np. Kopernik, o którym jeszcze bodaj w XVIII wieku lud głosił: „ Mówisz, że Słońce w miejscu stoi, Ziemia w koło chodzi. Gdy to pisałeś – pijany byłeś, albo w łodzi.”
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Protesty jednych naukowców przeciw drugim obrócą się przeciwko wszystkim. Środowisko akademickie coraz częściej będzie wzywać policjantów z pałkami i tarczami do „prawdziwych Polaków”, przeciwników GMO, zwolenników energii odnawialnej, wrogów kapitalizmu, wrogów socjalizmu i pląsających w damskich kieckach facetów. Spirala już się nakręca a uczelniane debaty zaczną przypominać aforyzm Leca: „Na-reszcie się po¬rozu¬mieli. Doszli do wniosku, że są wrogami”.
Tak to, po awanturach podczas wykładów prof. Zygmunta Baumana i prof. Magdaleny Środy, zorganizowanych przez środowiska określające się jako patriotyczne, mamy awanturę zorganizowaną przez środowisko, jak łatwo domniemywać, zwolenników genderyzmu.
Nie ma sensu biadolić, że grupy młodych ekstremistów łamią zasady demokracji, która polega m.in. na swobodnej wymianie poglądów – oczywiście pod warunkiem, że są zgodne z prawem. Bo jak młodzi nie mają łamać zasad demokracji, jeżeli setki naukowców organizują listy protestacyjne przeciwko innym wykładowcom. Jeśli mogą naukowcy, to mogą też studenci. Forma odmienna, ale treść podobna.
Najbardziej dziwi, gdy naukowcy protestują przeciwko wykładowcom głoszącym tzw. kontrowersyjne poglądy, czyli niezgodne z ich poglądami. Kiszenie się w towarzystwie wzajemnej adoracji i przekonywanie przekonanych raczej nie należy do kardynalnych cnót świata nauki. Kontrowersyjne poglądy głosił np. Kopernik, o którym jeszcze bodaj w XVIII wieku lud głosił: „ Mówisz, że Słońce w miejscu stoi, Ziemia w koło chodzi. Gdy to pisałeś – pijany byłeś, albo w łodzi.”
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Protesty jednych naukowców przeciw drugim obrócą się przeciwko wszystkim. Środowisko akademickie coraz częściej będzie wzywać policjantów z pałkami i tarczami do „prawdziwych Polaków”, przeciwników GMO, zwolenników energii odnawialnej, wrogów kapitalizmu, wrogów socjalizmu i pląsających w damskich kieckach facetów. Spirala już się nakręca a uczelniane debaty zaczną przypominać aforyzm Leca: „Na-reszcie się po¬rozu¬mieli. Doszli do wniosku, że są wrogami”.