Niemieckie media: Schroeder zapomniał o Polsce (aktl.)

Niemieckie media: Schroeder zapomniał o Polsce (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komentując podpisane w czwartek porozumienie o budowie Gazociągu Północnego gazety wytykają kanclerzowi pominięcie interesów Polski i krajów bałtyckich.
"Czy kanclerz jest świadom tego, że złamał dwie zasady niemieckiej polityki zagranicznej?" - pyta komentator berlińskiego "Tagesspiegla" Christoph von Marschall. "Działał wbrew zasadzie solidarności Unii Europejskiej oraz wbrew wspólnej polityce energetycznej, gdy przyjął propozycję Putina budowy gazociągu obchodzącego Polskę, nowego partnera w UE. Postąpił również niezgodnie z nauką wynikającą z przeszłości i  mówiącą, że Niemcy nigdy więcej nie powinny tworzyć koalicji z Rosją ponad głowami Polaków" - czytamy.

Gazeta przypomina, że od lat planowano budowę gazociągu przebiegającego przez Ukrainę bądź Białoruś oraz Polskę, co  przyczyniłoby się do zintegrowania tych krajów z europejską siecią energetyczną. Zmiana planów była wynikiem niezadowolenia Putina z pomarańczowej rewolucji na Ukrainie, która powiodła się dzięki zdecydowanej pomocy Polski i drastycznie ograniczyła wpływy Moskwy na Kijów - tłumaczy komentator. "Schroeder pomógł Putinowi w tej akcji, której celem było ukaranie Polski" - podkreślił "Tagesspiegel".

Gazeta uważa, że polskie nadzieje, iż rząd kierowany przez CDU wypowie umowę z Rosją, są nierealistyczne.

Dziennik "Ostsee-Zeitung" wytyka kanclerzowi, że jego pragmatyzm w polityce zagranicznej usunął na drugi plan inne aspekty. Łamanie praw człowieka w Chinach, wojna domowa w  Czeczenii czy też konflikt interesów z Polską i krajami bałtyckimi nie odgrywają prawie żadnej roli - uważa komentator. "Jak żaden inny kanclerz, Schroeder postawił w centrum swej polityki zagranicznej czysto niemieckie interesy" - wskazuje "Ostsee- Zeitung", według której Trójkąt Weimarski Paryż-Berlin-Warszawa, symbol współpracy z Polską, stracił na znaczeniu.

To chyba zasługa iskry bożej, że były agent KGB Putin i adwokat Schroeder jako prezydent i kanclerz poczuli do siebie sympatię - ironizuje "Leipziger Volkszeitung". "Zbyt wysoką ceną dla wąskiej osi Moskwa-Berlin jest jednak kaganiec, który Schroeder sam sobie nałożył. Niezależnie od tego, czy chodzi o dramat w Biesłanie, czy uwięzienie Chodorkowskiego - próżno byłoby czekać na krytykę ze strony Gerda pod adresem kochanego Wołodii" - czytamy. W Niemczech rośnie popyt na gaz, a Rosja dysponuje największymi na świecie rezerwami tego surowca. Dlatego partie chadeckie także będą wystrzegać się drażnienia rosyjskiego niedźwiedzia - uważa komentator "Leipziger Volkszeitung".

W wywiadzie dla rozgłośni radiowej Deutschlandfunk były niemiecki minister gospodarki, hrabia Otto Lambsdorff (FDP) powiedział, że podpisane ramowe porozumienie w sprawie budowy gazociągu nie jest powodem do radości. "Znajdujemy się w sytuacji przymusowej. Potrzebny jest nam gaz. Nie mamy własnych źródeł energii. Rosja musi natomiast sprzedawać gaz" - mówił.

Zwrócił też uwagę, że porozumienie to nie jest jeszcze umową. Mimo że nazwał je "słuszną decyzją", nie wykluczył jednak fiaska tego przedsięwzięcia, ponieważ - jak mówił - nie ma jeszcze środków finansowych na jego realizację. Cała inwestycja kosztować ma ponad 4 mld euro. "Dlatego radziłbym niemieckiej gospodarce oraz rządowi Niemiec, niezależnie od tego kto będzie nim kierował i w jakiej perspektywie czasu to nastąpi, by nadal intensywnie zabiegały o  alternatywne źródła energii" - powiedział Lambsdorff w wywiadzie dla Deutschlandfunk. Polityk uznał też za "ważny krok we właściwym kierunku" uzyskanie przez BASF bezpośredniego dostępu do  rosyjskich złóż gazu i ropy naftowej.

Lambsdorff zwrócił uwagę na zastrzeżenia Polski i krajów bałtyckich wobec gazociągu. "Dzieje się coś, co właściwie nie  powinno mieć miejsca, a mianowicie Moskwa i Berlin zawierają porozumienie ponad głowami Polaków. Naszym celem zawsze było, a  kanclerz (Gerhard Schroeder) też to powiedział, traktowanie stosunków z Polską jako jednego z najważniejszych zadań, wymagających uporządkowania i pielęgnacji. Podczas rokowań trudno było dostrzec troskę o te stosunki" - zauważył.

Polityk FDP powiedział, że jego zdaniem Polacy powinni zarabiać na niemiecko-rosyjskim gazociągu. Przede wszystkim jednak powinno się z nimi rozmawiać, zamiast porozumiewać się ponad ich głowami. Zdaniem Lambsdorffa, Niemcy powinni wykazać więcej wrażliwości wobec Polski, "nie tylko podczas okolicznościowych przemówień".

Część dzienników podkreśla korzyści ekonomiczne, wynikające dla Niemiec z umowy z Rosją.

Wydawany w dawnej stolicy RFN Bonn "General-Anzeiger" broni polityki Schroedera. "Nie należy na ślepo przejmować całej krytyki ze strony Polski i krajów bałtyckich, których cechą wspólną są obciążone stosunki z Moskwą" - uważa gazeta. Projekt budowy gazociągu przez Bałtyk nie jest prezentem wyborczym Putina dla  Schroedera, lecz zabezpiecza na dziesięciolecia zaopatrzenie Niemiec w energię. Inne kraje europejskie sygnalizują już zainteresowanie tym projektem - dodaje gazeta.

Związany z postkomunistyczną lewicą "Neues Deutschland" podkreśla, że budowa gazociągu jest opłacalna dla Niemiec i Rosji. "Irytacje powstały w Polsce, gdzie przed wyborami odbudowuje się dawny obraz wroga. Tak jakby nie zarzucano Rosjanom przez lata, że  to oni podtrzymują taki obraz wroga, choćby w czasie, gdy wyrażali niepokój z powodu rozszerzenia NATO do granic rosyjskich" - czytamy.

Czyż w Warszawie nie przyglądano się z cichym ukontentowaniem, gdy Rosja traciła w wyniku budowy rurociągu Baku-Tbilisi-Ceyhan monopol na tranzyt kaspijskiej ropy? - pyta komentator. "Teraz to  Polska musi drżeć o sute wpływy tranzytowe" - podkreślił. "Żyzń takaja" - mówi Putin. Władimir Władimirowicz jest bardziej pojętny niż się powszechnie sądzi - czytamy w "Neues Deutschland".

ss, pap