Białoruś: manipulacji ZPB ciąg dalszy

Białoruś: manipulacji ZPB ciąg dalszy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na konferencji sprawozdawczo-wyborczej terenowego oddziału Związku Polaków na Białorusi (ZPB) w Brasławiu wyłoniono nowy, akceptowany przez władze białoruskie zarząd.
To już kolejny - po Borysowie, Mołodecznej i Wilejce - oddział ZPB, w którym odsunięto kierownictwo związane z  nieuznawaną przez Mińsk prezes Andżeliką Borys.

Podczas obrad, na które przyjechał nieuznawany przez rząd Polski prezes ZPB Józef Łucznik, na nowego przewodniczącego związku w  Brasławiu wybrano 50-letniego Alberta Biełusia, naczelnika wydziału kultury w urzędzie rejonowym.

"To nie była konferencja sprawozdawczo-wyborcza, tylko farsa. Nie  było sprawozdania, nie było dyskusji" - powiedział PAP dotychczasowy przewodniczący ZPB w Brasławiu Wiktor Maculewicz, popierający Andżelikę Borys.

Konferencję w Brasławiu zorganizowano nie w Domu Polskim, lecz w Domu Kultury. Budynek był pilnowany przez milicję, a na sali obecnych było kilku przedstawicieli miejscowych władz, w tym wiceprzewodnicząca urzędu rejonowego. Delegaci, w większości zabierający głos po rosyjsku, dziękowali miejscowym władzom za  poparcie działalności kulturalnej związku. Tylko trzy delegatki przypomniały zasługi poprzedniego przewodniczącego i podziękowały mu za 15-letnią działalność.

Na Biełusia, który był jedynym kandydatem, głosowało 23 z 32 obecnych delegatów. W wystąpieniu wygłoszonym po rosyjsku nowy przewodniczący zapewnił, że pod jego kierownictwem oddział związku będzie działać "w ramach prawa Republiki Białoruś".

Maculewicz twierdzi, że na delegatów wywierano nacisk, pospiesznie przyjmowano do związku nowych członków. Według niego sam Biełuś został zapisany do ZPB zaledwie dwa dni temu, a w  obradach uczestniczyły osoby nie należące do związku. Na znak protestu Maculewicz, któremu zarzucono nadużycia finansowe i  dbanie tylko o własne interesy, nie zgłosił swojej kandydatury.

Wybrany w sierpniu na nieuznawanym przez rząd Polski zjeździe ZPB w Wołkowysku, Józef Łucznik zaprzeczył zarzutom Maculewicza. "Jeśli chodzi o nacisk władz, nie mogę tego potwierdzić" -  powiedział PAP.

Według niego, organizowane obecnie konferencje sprawozdawczo- wyborcze w oddziałach terenowych ZPB mają na celu "zaprowadzenie porządku" po przeprowadzonych na terenie całego kraju kontrolach białoruskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, które "przysyła nam dokumenty".

Łucznik zaprzeczył, jakoby w ZPB przeprowadzane były czystki, w  czasie których odsuwani są od władzy ludzie z kręgu Andżeliki Borys. "Nic nie miałem do tej grupki ludzi. Chciałbym jednak usłyszeć, co oni zrobili dla organizacji. Jeśli chodzi o ucisk, o  którym mówią, to chciałbym się dowiedzieć, na czym on polega" -  powiedział PAP.

W ocenie Łucznika, w ciągu ostatnich 10 lat w ZPB dopuszczono do poważnych zaniedbań: "Nie wiadomo, ilu jest członków. Nie było ewidencji, nie było zebrań sprawozdawczo-wyborczych. Ci, którzy byli materialnie odpowiedzialni, w ogóle się nie zjawiają na  konferencjach".

Łucznik poinformował, że odwiedził już 55 z 75 oddziałów związku, liczącego 12-15 tys. członków. Konferencje odbyły się już w 11 z nich, a zaplanowanych jest łącznie 30, tam gdzie - jak wyjaśnił - wymagają tego statutowe terminy lub gdzie oddziały nie  są zarejestrowane.

"Przykro nam, że informacje, którą podają media polskie, są jednostronne - dodał. - Przykro, że dużo osób, które poświęciły życie odrodzeniu świadomości polskiej, ocenianych jest przez niektórych urzędników polskich jako wrogowie państwa polskiego".

ks, pap