Wszystkim gra na nosie

Wszystkim gra na nosie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stanisław Tyczyński, twórca i współwłaściciel RMF FM
Wystartował w mediowym biznesie z wysokiego pułapu - w 1990 r. rozpoczął nadawanie programu Radio, Muzyka, Fakty (RMF) z krakowskiego kopca Kościuszki. Od pierwszego dnia wiedział, jak przyciągnąć słuchaczy do głośnika i reklamodawców do kasy. Zatrudnił ciemnoskórego prezentera Briana Scotta, dając mu najlepszy czas antenowy, dopieszczał firmy upustami i regularną poprawą słuchalności stacji.
Nikt ze znawców polskiego rynku mediów nie podważa jednego - trzeba być wizjonerem i nietuzinkowym menedżerem, by w krótkim czasie zbudować największą w kraju komercyjną stację radiową. - Jest wizjonerem, któremu jedne rzeczy się udały, a inne nie - mówi Jakub Bierzyński, szef OMD Poland. Po stronie osiągnięć jest RMF FM, który ma dziś największy - 23,8 proc. - udział w rynku radiowym, a jednocześnie regularnie przynosi zyski
(7 mln zł w 2004 roku przy 148 mln zł przychodów z reklamy) i pozostawił w tyle największego konkurenta - Radio Zet (20,9 proc.).
Bierzyński zwraca uwagę na to, że Tyczyński pokonał Radio Zet, mając od początku jasną i konsekwentną wizję budowania stacji czysto komercyjnej, bez brnięcia w kosztowne programy publicystyczno-społeczne, które w pewnym momencie pogrążyły warszawską rozgłośnię.
Tyczyński jest równocześnie postacią kontrowersyjną. Wrogowie wytykają mu bezsens szalonych pomysłów, których lista jest dość pokaźna: od słynnego miasta kopuł pod Krakowem, poprzez przeinwestowanie w sprzęt i szastanie barterami, po największe nieporozumienie - zamiar uruchomienia stacji telewizyjnej.
Z powodu tego projektu wizjoner spod Wawelu po 2000 roku znalazł się pod wozem i musiał się ratować publiczną emisją akcji Brokera FM, a w rezultacie utratą części firmy na rzecz nowych akcjonariuszy. Z pozyskanych w 2004 roku pieniędzy z emisji akcji spłacił kredyty zaciągnięte na wątpliwy pomysł z telewizją, którego na razie zaniechał. Jego porażka wynikała z tego, że Tyczyński myślał o stacji naziemnej, a otrzymał koncesję na mało dochodowe nadawanie z satelity.
- Tyczyński jest największym zagrożeniem dla swoich projektów - ocenia Bierzyński. Jego zdaniem, szef Brokera FM i współwłaściciel RMF FM jest zbyt rozrzutny. Same obchody dziesięciolecia stacji w Zakopanem z udziałem specjalnie zaproszonego Chóru Aleksandrowa kosztowały go 1 mln dolarów. Tegoroczne 15-lecie będzie już skromne - lifiting logo stacji, okolicznościowa płyta i konkursy z nagrodami - 15 tys. zł - dla słuchaczy.
O jego ekscentrycznej naturze świadczy konsekwentne inwestowanie, wbrew komercji, w niszową stację RMF Classic.
Poza tym wszyscy nasi rozmówcy podkreślają, że zarządza spółką zbyt autokratycznie, co powoduje, że popełnia błędy. Jego admiratorzy radzą, żeby zatrudnił dobrego finansistę, który kontrolowałby i weryfikował szalone pomysły. Mówią jednak, że Tyczyński jeszcze do tego nie dorósł, jest zbyt zadufany w sobie, arogancki i ufny w swoją nieomylność, choć ta parę razy drogo go kosztowała.
Kontestuje świat polityki i nie boi się używać epitetów, mówiąc o politykach wszystkich opcji. Mimo że jest człowiekiem mediów, nie pozwala się fotografować, chyba że na publicznych spotkaniach. Konsekwentnie odmawia rozmów z prasą. W ostatnich paru latach udzielił jedynie dwóch wywiadów.
Ubiegłoroczny ślub, a potem małżeńskie perypetie 46-letniego Tyczyńskiego i jego 32-letniej żony aktorki Renaty Gabryjelskiej są stałą pozycją prasy kobiecej. Nie przysparza mu to zwolenników w środowisku, ale umacnia wizerunek ekscentryka i skandalisty.