Na potrzeby sieci IKEA pracuje już w Polsce dziewięćdziesiąt fabryk
Cztery i pół miliona świeczek dziennie produkuje wieluńska firma Korona, z czego większość trafia na półki światowej sieci sklepów IKEA. - Jesteśmy najważniejszym, ale nie jedynym dostawcą takich wyrobów dla szwedzkiej firmy i jak na razie skutecznie wygrywamy z chińskim konkurentami - zapewnia Agnieszka Fąfara, zastępca dyrektora ds. kluczowych klientów w Koronie. Firma pracuje dla IKEA od 1997 roku. Rocznie dostarcza towar wart 20 mln euro.
Dyrektor Fąfara mówi bez ogródek, że IKEA to bardzo wymagający odbiorca, zarówno jeśli chodzi o jakość, jak i ceny wyrobów. Jego słowa potwierdzają fakty. Co dwa tygodnie technik szwedzkiej firmy odwiedza fabrykę i asystuje przy wysyłce każdej nowej serii asortymentowej. Wcześniej świece są sprawdzane w fabrycznym laboratorium, wyposażonym m.in. w chromatograf gazowy (do analizy mieszanin związków organicznych) oraz komorę do pomiaru intensywności zapachu. Aby zdobyć kolejne zamówienie, poza rygorami jakościowymi fabryka musi przewyższać konkurentów także terminowością dostaw (zamówienia dla głównego europejskiego odbiorcy - niemieckiej sieci IKEA - są składane zaledwie z pięciodniowym wyprzedzeniem).
Polska jest drugim co do wielkości światowym dostawcą dla IKEI. Co roku dziewięćdziesiąt polskich fabryk sprzedaje szwedzkiej sieci towar wartości 3,5 mld zł, czyli za ponad miliard dolarów. Są to głównie meble tapicerowane, półki, regały, materiały dekoracyjne, sprzęt kuchenny, serwetki, ręczniki. W sumie kilkaset pozycji.
Polscy dostawcy nie są jednak jedynie biernymi wykonawcami zamówień. Potrafią także produkować i sprzedawać własne wzory oraz udoskonalać te zlecone przez IKEA.
Przykładem takiej strategii jest fabryka krzeseł Profim z Turka, która ma na koncie kilka własnych rozwiązań technologicznych wprowadzonych do krzeseł biurowych szwedzkiej firmy. - Proponujemy własne projekty, jeśli zostaną zaakceptowane, wchodzą do oferty - wyjaśnia Jakub Rzetecki z Profimu.
- Nie mamy stałej umowy z siecią. Za każdym razem szwedzka firma prosi nas o skalkulowanie kosztów produkcji. Jeśli jesteśmy konkurencyjni, dostajemy zamówienie - wyjaśnia Rzetecki.
W IKEA obowiązuje system przetargów dla dostawców - jeśli jesteś lepszy jakościowo i cenowo, wygrywasz. Profimowi ta sztuka udaje się od 1997 r. Fabryka zatrudniająca obecnie 740 osób rocznie sprzedaje szwedzkiej firmie krzesła za 30 mln zł - to blisko jedna piąta produkcji.
Mega, mały producent kuchennej galanterii z Oleśnicy w województwie dolnośląskim, od czterech lat dostarcza do IKEA słoiczki z drewnianymi zamknięciami (nazwa handlowa: Rommen), miski szklane, dziadki do orzechów. Fabryczka zatrudniająca 50 osób żyje wyłącznie z dostaw "dla Szweda". Udaje się to mimo to, że wyroby Mega sprzedawane są jedynie w siedmiu polskich sklepach sieci. Łukasz Bielawski, szef marketingu firmy, bardzo chwali odbiorcę za krótkie terminy płatności, najwyżej 30-dniowe, przyzwoitą 10-proc. marżę i stabilne ilościowo zamówienia.
IKEA, dla wielu polskich firm wymarzony skandynawski partner, ma jednak jedną poważną wadę - swoich dostawców trzyma krótko. Ukrywa pełną listę polskich firm, z którymi współpracuje, a ci z kolei sami nie chcą udzielać żadnych informacji o współpracy z siecią. Na rozmowę o IKEA nie miały ochoty ani potężna Adriana, ani Com40. Obie firmy od lat produkują dla IKEA kanapy i fotele.
Niewykluczone, że ta powściągliwość wynika z rosnącej konkurencji. IKEA ma coraz więcej rywali, czego nie ukrywa Łukasz Kunz, marketing manager w IKEA Retail. W rozmowie ze specjalistycznym tygodnikiem Media i Marketing Polska stwierdził, że praktycznie w każdym fragmencie asortymentu firma ma z kim walczyć. "Biorąc pod uwagę kuchnie, musimy walczyć z setką polskich i zagranicznych studiów kuchennych, mnóstwem detalistów, którzy np. produkują lampy" - uważa Kunz. Wskazuje też, że poważnym konkurentem IKEA są też markety budowlane - takie jak Obi czy Praktiker.
Polscy dostawcy IKEA cały czas muszą dysponować jednym atutem - szybciej od konkurencji wdrażać nowe projekty. To dlatego Agnieszka Fąfara twierdzi, że w jej fabryce już pracuje się nad projektami świec, które do IKEA trafią za rok. Trzeba jednak być czujnym, bo sama szybkość wkrótce może nie wystarczyć. Fabryki na Wschodzie, w przeciwieństwie do polskich, nie narzekają na brak surowca, np. drewna, którego w Polsce zaczyna brakować. Mają także niższe koszty pracy i są położone znacznie bliżej rynków, które dla IKEA są kluczowe.
Dyrektor Fąfara mówi bez ogródek, że IKEA to bardzo wymagający odbiorca, zarówno jeśli chodzi o jakość, jak i ceny wyrobów. Jego słowa potwierdzają fakty. Co dwa tygodnie technik szwedzkiej firmy odwiedza fabrykę i asystuje przy wysyłce każdej nowej serii asortymentowej. Wcześniej świece są sprawdzane w fabrycznym laboratorium, wyposażonym m.in. w chromatograf gazowy (do analizy mieszanin związków organicznych) oraz komorę do pomiaru intensywności zapachu. Aby zdobyć kolejne zamówienie, poza rygorami jakościowymi fabryka musi przewyższać konkurentów także terminowością dostaw (zamówienia dla głównego europejskiego odbiorcy - niemieckiej sieci IKEA - są składane zaledwie z pięciodniowym wyprzedzeniem).
Polska jest drugim co do wielkości światowym dostawcą dla IKEI. Co roku dziewięćdziesiąt polskich fabryk sprzedaje szwedzkiej sieci towar wartości 3,5 mld zł, czyli za ponad miliard dolarów. Są to głównie meble tapicerowane, półki, regały, materiały dekoracyjne, sprzęt kuchenny, serwetki, ręczniki. W sumie kilkaset pozycji.
Polscy dostawcy nie są jednak jedynie biernymi wykonawcami zamówień. Potrafią także produkować i sprzedawać własne wzory oraz udoskonalać te zlecone przez IKEA.
Przykładem takiej strategii jest fabryka krzeseł Profim z Turka, która ma na koncie kilka własnych rozwiązań technologicznych wprowadzonych do krzeseł biurowych szwedzkiej firmy. - Proponujemy własne projekty, jeśli zostaną zaakceptowane, wchodzą do oferty - wyjaśnia Jakub Rzetecki z Profimu.
- Nie mamy stałej umowy z siecią. Za każdym razem szwedzka firma prosi nas o skalkulowanie kosztów produkcji. Jeśli jesteśmy konkurencyjni, dostajemy zamówienie - wyjaśnia Rzetecki.
W IKEA obowiązuje system przetargów dla dostawców - jeśli jesteś lepszy jakościowo i cenowo, wygrywasz. Profimowi ta sztuka udaje się od 1997 r. Fabryka zatrudniająca obecnie 740 osób rocznie sprzedaje szwedzkiej firmie krzesła za 30 mln zł - to blisko jedna piąta produkcji.
Mega, mały producent kuchennej galanterii z Oleśnicy w województwie dolnośląskim, od czterech lat dostarcza do IKEA słoiczki z drewnianymi zamknięciami (nazwa handlowa: Rommen), miski szklane, dziadki do orzechów. Fabryczka zatrudniająca 50 osób żyje wyłącznie z dostaw "dla Szweda". Udaje się to mimo to, że wyroby Mega sprzedawane są jedynie w siedmiu polskich sklepach sieci. Łukasz Bielawski, szef marketingu firmy, bardzo chwali odbiorcę za krótkie terminy płatności, najwyżej 30-dniowe, przyzwoitą 10-proc. marżę i stabilne ilościowo zamówienia.
IKEA, dla wielu polskich firm wymarzony skandynawski partner, ma jednak jedną poważną wadę - swoich dostawców trzyma krótko. Ukrywa pełną listę polskich firm, z którymi współpracuje, a ci z kolei sami nie chcą udzielać żadnych informacji o współpracy z siecią. Na rozmowę o IKEA nie miały ochoty ani potężna Adriana, ani Com40. Obie firmy od lat produkują dla IKEA kanapy i fotele.
Niewykluczone, że ta powściągliwość wynika z rosnącej konkurencji. IKEA ma coraz więcej rywali, czego nie ukrywa Łukasz Kunz, marketing manager w IKEA Retail. W rozmowie ze specjalistycznym tygodnikiem Media i Marketing Polska stwierdził, że praktycznie w każdym fragmencie asortymentu firma ma z kim walczyć. "Biorąc pod uwagę kuchnie, musimy walczyć z setką polskich i zagranicznych studiów kuchennych, mnóstwem detalistów, którzy np. produkują lampy" - uważa Kunz. Wskazuje też, że poważnym konkurentem IKEA są też markety budowlane - takie jak Obi czy Praktiker.
Polscy dostawcy IKEA cały czas muszą dysponować jednym atutem - szybciej od konkurencji wdrażać nowe projekty. To dlatego Agnieszka Fąfara twierdzi, że w jej fabryce już pracuje się nad projektami świec, które do IKEA trafią za rok. Trzeba jednak być czujnym, bo sama szybkość wkrótce może nie wystarczyć. Fabryki na Wschodzie, w przeciwieństwie do polskich, nie narzekają na brak surowca, np. drewna, którego w Polsce zaczyna brakować. Mają także niższe koszty pracy i są położone znacznie bliżej rynków, które dla IKEA są kluczowe.