Kobieca histeria, czyli bij Ruskiego

Kobieca histeria, czyli bij Ruskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
To Dmowski napisał kiedyś, że polską polityką rządzą kobiety. To akurat się nie zmieniło. Często są to zresztą kobiety w spodniach.
Ale nie jest aż tak źle. Gdy już sądziłem, że wszyscy tzw. prawicowi publicyści całkiem już dali się odmózgowić, ganiając stadnie z okrzykiem: bij Ruskiego, w sobotniej Rzepie ukazał się artykuł Piotr Skwiecińskiego pt. "Kompleks Rosji".
Imponuje w nim spokojna, przenikliwa i odważna analiza naszego histerycznego stosunku do Rosji, czego objawem różne akcje medialne, dalekie od standardów o które walczyliśmy z komuną.

Autor pisze:
"Polskie myślenie o Rosji przepojone jest nie tylko hipokryzją i wrogością. Również poczuciem wyższości. Wyższości o charakterze cywilizacyjnym. Cywilizacyjnym o ile nie rasowym’".

Cytowałem też niedawno Romana Dmowskiego – który równie celnie zaanalizował nasz pełen kompleksów stosunek do tego kraju.

W artykule Skwieciński m.in. przypomina reakcje mediów na tragedię w Biesłanie. Sam przymierzałem się do napisania na ten temat...
Przypomnijmy więc fakty, bo, jak to bywa, pierwszą ofiarą wojny jest prawda.

Terroryści czeczeńscy opanowali szkołę, w której było kilkaset dzieci, ich nauczyciele oraz rodzice.
Dzieci przetrzymywane były w strasznych warunkach (bez picia i możliwości korzystania z toalety) przez wiele godzin. Gdy antyterroryści ruszyli do akcji, Czeczeni rozpoczęli rzeź dzieciaków.

Akurat słuchałem relacji ,"trójki" z Biesłanu. Rzeź nie była tematem. Redakcję zajmowały spekulacje, jakie to Rosjanie popełnili błędy podczas szturmu (i stąd oczywiście ofiary). Ba, nasi ,,analitycy’’ (siedząc zresztą w Warszawie!) sugerowali, że to akcja ruskich antyterrorystów spowodowała tyle ofiar. I ledwie przebiła się informacja, że dzieci miały śmiertelne rany z tyłu, co oznaczało, że zginęły od kul terrorystów, którzy do nich strzelali, gdy te próbowały uciekać z budynku.

To wówczas też, jak zwykle groteskowy Jan Rokita oświadczył tonem pełnym wyższości, że taka sytuacja mogłaby się zdarzyć tylko w Rosji a u nas to zupełnie niemożliwe. A było to całkiem niedawno po kompletnie nieudanej akcji policji w Magdalence, gdzie dwu bandziorów przez wiele godzin trzymało w szachu cały oddział antyterrorystów, zabijając zresztą trzech!

Oczywiście znaleźli się i tacy przenikliwi znawcy, którzy wiedzieli z całą pewnością, że ci terroryści to tak na prawdę agenci Moskwy.

W podobnym duchu przez wiele dni wypowiadały się niemal wszystkie media.
Cóż mówić o potępieniu terrorystów, zabrakło wówczas nawet współczucia dla ofiar! A tragedia stała się pretekstem do atakowania Ruskich i Putina.

Ale w czym takim razie upatrywać wyższość naszych mediów, publicystów, polityków nad Ruskimi?

Ale to nic nowego.
Gdy jakieś dziesięć lat temu dwie Polki – lekarki, które pojechały do Czeczenii z pomocą humanitarną, zostały uwięzione przez Czeczeńców i więzione przez kilka miesięcy dla okupu (praktyka stosowana wówczas tam powszechnie, dopiero okupacja ruska to ukróciła), nasze media potraktowały ten temat jako mało istotny a wręcz sugerowały, że to dzieło oczywiście Ruskich.

Według identycznej kalki reagowano na akcję w teatrze w Moskwie kilka lat temu.
Akcja terrorystów? Jacy terroryści – szlachetni Czeczeńcy bojownicy. A głównym tematem – nieudana akcja ratunkowa, która o zgrozo, spowodowała ofiary!

I dalej. Zupełnie nie ma tematu, że szlachetni Czeczeńcy, jako uchodźcy u nas stwarzają poważne problemy, prezentując skrajnie roszczeniową postawę, konfliktując się nieustannie z innymi nacjami i kierownictwem ośrodków dla uchodźców, nie pozwalają się kontrolować policji, choć znane są ich związki z mafią naszą i co ważniejsze z ruską!
Ale to nie jest poprawny politycznie temat.

I znów sytuacja powtórzyła się. To, że to jednak Saakaszwili zaatakował stolicę Abchazji (niechby nawet, przyjmijmy, sprowokowany przez Ruskich) bombardując miasto w nocy i zabijając śpiących cywili - nie zajęło naszych mediów ani polityków.
Owszem, oburzenie wywołała agresja Ruskich na Gruzję.

I nikomu nie przeszkadza nawet to, że dla większości Gruzinów Stalin to bohater narodowy! A w Gori ratowano przed Ruskimi jego muzeum i pomnik, jako cenne relikwie narodowe!
Wyobrażamy sobie podobną sytuację w Niemczech czy Austrii, kultywującą pamięć Hitlera?
Rzepa, w jednym z artykułów, fakt częstego wznoszenia przez Gruzinów toastów za tego mordercę, traktuje jako swego rodzaju ciekawostkę, a autor tekstu przyznaje się, do niechętnego co prawda ale brania udziału w tym oddawaniu czci temu satrapie.
Redaktor Rzepy popalał, ale się nie zaciągał.

Zresztą o czym my tu mówimy. Jeden z moich znajomych, w prywatnej rozmowie szczerze przyznał (zacytuję dosłownie): ,,Pierdolić Gruzinów, gówno mnie oni tak naprawdę obchodzą. Chodzi o to, żeby dojebać Ruskim i wszystko co temu służy, jest dobre’’.
Ten to przynajmniej był do końca szczery. Pewnie dlatego, że nie jest publicystą katolickim. Ani Bronisławem Wildsteinem.
Tak, chodzi o tego Wildsteina: komunistyczno-masońsko-prawicowo-lewacko-syjonistyczno-hippisowsko-terrorystyczno-udeckiego agenta. Ale o tym następnym razem (mam nadzieję)

Wolna Gruzja
Kilka dni temu grupa demonstrantów gdzieś w Warszawie (pod ruską ambasadą?) skandowała: Wolna Gruzja. Nie bardzo wiem o co chodzi. Czyżby o to, by Amerykanie nie mieszali w tym kraju za bardzo (właśnie USA rozpoznaje, kto mógłby zastąpić skompromitowanego Miszkę)? Czy też była to aluzja do Saakaszwilego, który próbował zaprowadzać rządy autorytarne? Np. chyba nie o to chodziło, że Achazja i Osetia oddzieliły się od Gruzji. Demonstranci winni raczej skandować: Większa Gruzja.

A tymczasem w Indiach miały miejsce pogromy chrześcijan.
Gdzie święte oburzenie, gdzie akcje protestacyjne, gdzie katoliccy publicyści? Czy ważniejsi są dla nich tybetańscy buddyści?
Że co, że Wydział Ideologii i Propagandy nie dał wytycznych w tej sprawie?

Na koniec oświadczam.
Nie godzę się, by mój kraj zachowywał się histerycznie, powodowany kompleksami a i służalstwem wobec cudzych interesów.
Nie godzę się na naruszanie podstawowych norm przyzwoitości.
Nie godzę się na zaprowadzanie w moim kraju ruskich wzorców!
Może i my pokonamy tych strasznych Ruskich, ale sami zbliżymy się do ich standardów. Nie ma na to zgody.

Ale nawet mniejsza o tzw. standardy. Histeryczna, fałszywa, przesiąknięta życzeniowym myśleniem, mająca za nic fakty ocena sytuacji międzynarodowej zbyt często owocowała strasznymi dla nas skutkami. W tym sensie zarzucam tym wszystkim rzecznikom podobnego myślenia działanie na szkodę Polski, choćby ich intencje były zupełnie inne.

A Piotrowi Skwiecińskiemu pełny szacunek.


PS.
Kilka słów do Adama, który był uprzejmy zabrać głos pod moim wpisem.
Wobec tego wszystkiego, co napisałem powyżej podzielam Twoje zadowolenie, że nie przynależę do świętego Kościoła rzymskokatolickiego (jak i do żadnego innego). Bywam i ja cyniczny i obłudny, ale nie miałbym szans w tym towarzystwie, a już na pewno nie w gronie publicystów kierujących się tzw. wartościami katolickimi.
Mam tylko nadzieję, że Pan Bóg, sprawiedliwie, nie będzie kierował się kumoterstwem a wręcz przeciwnie, jako obłudników umieści ich w gorszym kręgu niż mnie. Tak sobie nieskromnie pochlebiam.
Pozdro. Kiedy kolejne wino? Może być z Gruzji. Wypijemy za lepsze dni tego kraju. I na pohybel rusofobom, którzy chcieliby zaprowadzić tu ruskie standardy.


Ostatnie wpisy

  • "Niezwykle atrakcyjny" 11 listopada8 lis 2011W Warszawie zapowiadają się "atrakcje", jakich chyba nigdy dotąd nie odnotowano przy okazji Narodowego Święta Niepodległości. Szkoda tylko, że w tym zdaniu niezbędny jest cudzysłów.
  • Rozkaz: nie chwalić się11 sie 2011Inauguracja kampanii wyborczej Partii Przewodniej przeszła niezauważona -  afera wyborcza w Wałbrzychu i raport posła Andrzeja Czumy okazały się znacznie bardziej interesujące dla mediów. Na dodatek okazało się, że w czasie kampanii będzie jednak...
  • Kaczyński i pięćset kobiet20 lip 2011Sensacyjna wiadomość całkiem niedawno obiegła kraj - Jarosław Kaczyński, znany z zatwardziałego starokawalerstwa i ogólnej wstrzemięźliwości jeśli chodzi o kobiety, miał się spotkać nie z jedną, ba nawet nie z dwiema, ale od razu z pięciuset...
  • Kolczyk zamiast sierpa9 lip 2011Grzegorz Napieralski w swoim gabinecie zajęty był ważnymi dla partii sprawami - konkretnie ćwiczył przed lusterkiem swoje słynne uśmiechy. Był w tym mistrzem, ale wiedział, że nie wolno absolutnie zaniedbać niczego. Wybory zbliżały się szybkimi...
  • Uratuje nas koniec świata?25 cze 2011Nie tylko nadchodząca wielkimi kroki prezydencja, ale również kilka innych spraw spowodowało, że premier zaprosił do swojego gabinetu ministra Radka (dla przyjaciół Radosława) Sikorskiego. Donald Tusk zaczął od kwestii, która go niezmiernie...