Baron Munchausen ponownie zatrzyma Ruskich

Baron Munchausen ponownie zatrzyma Ruskich

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Kaczyński w wywiadzie dla "Neewsweeka Int." spostrzega, że reakcje na wydarzenia na Kaukazie wykazały, że „NATO i UE nie ochronią nas przed Rosją.”
Ciekawe, nasz Geostrateg musiał się dopiero o tym przekonać, dokonując ,,rozpoznania bojem”, jakby to nie było oczywiste od dawna dla byle politykiera, co to dyskutuje u cioci na imieninach.
Niestety, nie padła dalsza, w tej sytuacji wydawałoby się logiczna konkluzja – że wystąpimy z NATO i UE. No bo po cholerę nam one?
Ale, pomyślałem, może nasz Orzeł zerwie się do lotu i np. zaproponuje, by Polska rozpoczęła starania o broń atomową? A może zaproponuje zbliżenie z Chinami?
Niestety, nie zerwał się, lecz stwierdził nagle, że i tak „nic lepszego nie mamy.” Czyli mamy NATO i UE, które nas nie ochronią przed Rosją.
Jasne? Jasne.

Na szczęcie mamy naszego Kaukaskiego Orła.
Bo oto w tymże wywiadzie Kaczyński oświadczył, że to dzięki niemu Rosja nie obaliła rządu w Gruzji, powstrzymując ofensywę! Po prostu wystraszyła się go!
To nic, że jeśli Ruscy kogoś się mieli wystraszyć, to prędzej Amerykańców, którzy nagle się obudzili albo i Sarkozika, którego nie chcieli stawiać pod ścianą (jeszcze się im przyda)… Ale tak naprawdę Moskwie wystarczało to, co osiągnęli, a Miszki pozbędą się sami Jankesi, bo już szukają mu następcy. A nasz Orzeł straci przyjaciela, jedynego, który go w miarę serio traktował.
Aż, zdaje się, za serio. Bo pozostaje ciągle pytanie – czy to nie nasz Geostrateg podpuścił Saakaszwilego do ataku na Osetię Płd.?
Czym zrobił Ruskim prezent jak się patrzy. I czy to dlatego Kwaśniewski pochwalił za Gruzję Kaczyńskiego? Kwaśniewski, który według Wildsteina zapewne należy do „partii Rosji”.

Czym dalej od wydarzeń, tym opowieści naszego barona Munchausena barwniejsze.

No to ja się już nie boję. Jak nam Ruskie zagrożą, to nasz Orzeł wyjdzie na mównicę na Placu Defilad, przemówi chwacko, Ruskie się wystraszą i będzie nowy Cud nad Wisłą. Nasz prezydent nareszcie dorówna swojemu idolowi J. Piłsudzkiemu. A za Kasztankę posłuży mu Michał Kamiński.


Nasze geomocarstwo pomaga Gruzji jak tylko może.

Jak pamiętamy, nasz Kaukaski Orzeł zapowiadał chwacko w Tbilisi a i potem wszelką pomoc dla Gruzji. Wyglądało na to, że nasze Trumny na Kołach (czyli hummery) ruszą z Afganistanu odbijać Gori a może nawet z rozpędu ruszą na Moskwę…
Tymczasem mamy kłopot z udzieleniem Gruzji pomocy znacznie skromniejszej - oto w naszych magazynach zalega 1,5 tony leków, materace, koce i inna pomoc humanitarna dla tego kraju.
(Już mi się nawet nie chce pytać, czemu pomoc nie jest zbierana dla Osetii Płd. – a tam straty wśród ludności cywilnej są znacznie większe…).
A pomoc dla bohaterskiej i niesłusznie poszkodowanej Gruzji zalega nasze magazyny, bo nie ma ich jak przetransportować do tego kraju – brak samolotów.
Ot, nasz geostrategiczny rozmach. Może powinniśmy poprzestać na łatwiejszej logistycznie pomocy – np. dla poszkodowanych u nas przez trąby powietrzne, choć ponoć i do nich nie bardzo dociera dawno obiecana pomoc…


Standardy europejskie, tyle, że podwójne

W sobotniej Rzepie na 9 stronie malutka informacja z Kaukazu. Oto szef Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy po powrocie z Cchinwali oświadczył, że po wkroczeniu tam armii gruzińskiej nie było ludobójstwa w Osetii Płd. Super!
Wydawałoby się, że to fajna wiadomość dla filogruzińskiej Rzepy (która relatywizuje nawet powszechny tam kult Stalina) i powinna być wybita znacznie bardziej. Zagadka wyjaśnia się za chwilę – jak oświadczył szef ZPRE, były czystki etniczne. Niestety, co jasne – w tej sytuacji nie jest to informacja do znaczniejszego wybicia.
I jeszcze a propos standardów Rzepy. W poprzednim moim wpisie, odniosłem się do niedawnego artykułu w tym dzienniku, gdzie autorka skrytykowała niecywilizowaną Rosję za rzekomo barbarzyński atak na teatr na Dubrowce, zajęty przez czeczeńskich terrorystów. Postawiła wręcz wzruszająca swym humanitaryzmem tezę, że należało ratować „za wszelką cenę” zakładników.
Miała trochę pecha, bo właśnie w naszym kraju rozgorzała dyskusja wokół obowiązującego u nas prawa do zestrzelenia cywilnego samolotu z pasażerami na pokładzie porwanego przez terrorystów…


Tym razem podwójni agenci Moskwy i Waszyngtonu

Sądziłem, że merytoryczna dyskusja w stylu „ty agencie wpływu” to nasza specjalność, ożywiona ostatnimi wydarzeniami.
Okazuje się, że to norma w Europie. Oto dla lewaków w parlamencie UE agentem jest szef irlandzkiej partii Libertas, która przeprowadziła skuteczną akcję przeciw Lizbonie. Agentem CIA, żeby było jasne.
A z kolei w pewnym dobrze mi znanym tygodniku J wyczytałem, że publicysta tygodnika „Economist” (lewicowego) zarzuca przeciwnikom nadmiernej integracji UE uleganie wpływom Moskwy.
Uff… Czyżby niżej podpisany był podwójnym agentem – i Moskwy i Waszyngtonu?


Łukaszenka musi założyć poważną opozycję.

Nie udało się zaczepić demokracji na Białorusi. Łukaszenka nawet się starał – dał szansę opozycji w tv (opozycja to mizerna i oczywiście skłócona), jego kandydaci zbytnio się nie narzucali. Nawet był gotów dopuścić do parlamentu 22 opozycjonistów, których listę przedstawił mu… tęskniący za demokracją naród białoruski? Nie, kraje zachodnie. Ot, taka demokracja sterowana wspólnie: przez Łukaszenkę i przez zachodnich specjalistów od zapuszczania demokracji. Niestety, Białorusini eksperyment mieli w dupie: albo nie poszli na wybory, albo poparli ekipę rządzącą, przez co postawili Łukaszenkę w trudnej sytuacji. I nikt z opozycji nie dostał się do parlamentu. A frajer mógł oszukać w wyborach i miałby spokój. Trochę próbował nadymać opozycję, ale za późno - oto pod koniec dnia wyborczego w Mińsku odbyła się manifestacja, protestująca przeciwko rzekomym fałszerstwom. Doszło do niebywałej sytuacji – opozycjoniści twierdzili, że było ich około setki a szef policji, że czterystu! Nic to oczywiście nie dało i teraz Łukaszenka musi się na serio wziąć za stworzenie poważnej opozycji, bo inaczej na Zachodzie nie ma szans.


Odpowiedź ,,Ruskiemu standardowi”

Pod wpisem sprzed dwu tygodni znalazł się głos ,,Ruskiego standardu”, któremu obiecałem odpowiedź. Oto ona.

Autor napisał, że jest Rosjaninem i chciał wyrazić opinie przeciętnych Rosjan na kilka tematów.
Napisał m.in. że Rosja „będzie istniała w kształcie imperium”. „Ukraina, kraje bałtyckie, Gruzja, Azja Środkowa zawsze należały do nas. I będą należeć”.
Powiem szczerze – ten fragment wypowiedzi powinienem potraktować jak prowokację. Niemniej postanowiłem przyjąć ją za dobrą monetę (jakkolwiek brzmi to dziwnie) i odpowiem serio.
To oczywiste kłamstwo, że kraje bałtyckie czy Gruzja, należały „zawsze” do Rosji. Mają one za sobą własną, niezależną od Rosji historię a nawet walkę o niezależność od Rosji – jak np. Gruzja (choć bywało i tak, że w Rosji szukała oparcia choćby przeciw Turcji) czy choćby nieszczęsna walka Łotyszy i Estończyków przeciw Rosji u boku hitlerowców. To, że stawały się te kraje częścią imperium najpierw carskiego a potem komunistycznego nie oznacza „od zawsze”.
A czy obok Łotwy czy Estonii autor nie powinien wymienić także Finlandii? Chętnie przeczytaliby to Finowie, bo po Gruzji trwa tam akurat dyskusja o ew. przystąpieniu do NATO.
A co z Polską? Przynajmniej jej część - Priwiślańska też należała do Rosji „od zawsze”.
A Azja Środkowa? Pech, ale tamtejsze kraje mają za sobą tradycję znacznie starszą niż Rosja! Wystarczy przypomnieć Samarkandę, Bucharę i inne miasta, będące świadectwem tamtejszej starej i bogatej historii. Przypomnieć też trzeba, że był czas, gdy to Rosja należała do Azji Środkowej – konkretnie Mongolii! Nota bene - czy Mongolia na tej podstawie nie powinna mieć jakichś roszczeń? Może w sojuszu z Chinami? J
Owszem, Rosja ma prawo oczekiwać poszanowania swojego bezpieczeństwa w strefie tak bliskiej jej granic. Ma prawo oczekiwać też jak najlepszych stosunków z sąsiadami. Niemniej, jeśli „Ruski standard” reprezentuje pogląd przeciętnego Rosjanina, że kraje te należały „od zawsze do nas. I będą należeć”, to daje powód do poważnego niepokoju.
Choć niżej podpisany, nie poparł awantury Miszki (choćby dlatego, że de facto była ona na rękę Rosji) ani chwackich wystąpień naszego prezydenta (bo były czczą fanfaronadą), to jednak jeszcze za komuny miał swój skromny udział w uświadamianiu narodowościowym Ukraińców. Bo taki jest fundamentalny interes Polski. Szkoda, że na Ukrainie tamtejsza klasa polityczna jest jeszcze gorszej próby niż nasza, co może zaowocować cofnięciem się w sferę wpływów Rosji.

Pisze dalej autor, że Rosja nie ma żadnych terytorialnych roszczeń do naszego kraju.
Pewnie tak, w każdym razie nic na ten temat nie wiadomo. Ale ,,Ruski standard” nie wmówi nam, że Rosja nie ma tu swoich interesów. Ostatecznie armia rosyjska wyszła stąd raptem kilkanaście lat temu! A w ogóle była tu (z mała przerwą) prawie 200 lat! Trudno też wierzyć w nagłe zniknięcie agentury rosyjskiej (choć nie są nimi Ci, co jak chciałby Wildstein, mają inne poglądy niż on na rosyjskie zagrożenie i skuteczną na nie reakcję).
Wierzę, że Rosja już wie, że mogłaby się udławić ponownym łykaniem Polski (już raz jej to wyszło bokiem), ale miejscowy rząd posłuszny Moskwie czy uzależnienie surowcowe – proszę bardzo. I ja to nawet rozumiem – na tym polega robienie polityki – Amerykanie robią to samo. A i nasze ,,mocarstwo” usiłuje podobnie. Ale akurat tu, co oczywiste, nie ma zgody!
Dobre, obopólnie korzystne stosunki – tak.

Z kolei miło słyszeć, że w Rosji lubią Polaków, polską kulturę (choć słyszy się głosy zupełnie inne – wystarczy poczytać rosyjskie fora dyskusyjne).
Niemniej zrewanżuję się, w ten sposób: według mnie (i wielu Polaków mojego pokolenia) najwspanialsza powieść w dziejach światowej literatury zaczyna się od słów:
„Kiedy zachodziło właśnie gorące wiosenne słońce, na Patriarszych Prudach zjawiło się dwu obywateli”.
Czytelnikom, którzy wiedzą o co chodzi, nie muszę nic więcej dodawać. Tym, którzy nie – współczuję.
W każdym razie szanuję wielką kulturę rosyjską. Wniosła ona do kultury światowej bardzo wiele.
(Nawet nasz prezydent przyznał się kiedyś do fascynacji chórem Aleksandrowa J, ja nie podzielam tej fascynacji – wolę Strawińskiego J).
Nasi rusofobii (ci bardziej inteligentni), to (mam odwagę to zauważać), mają kompleksy i w tej dziedzinie.
Akurat dziś na jakimś forum wyczytałem, jak to w jakiejś firmie gościła delegacja z Rosji, której śmierdziały skarpetki. Miał to być dowód na niższość cywilizacyjną Rosji. OK. Warto może jednak przypomnieć, co o nas piszą Niemcy. Z kolei warto też przypomnieć, że standardem w rosyjskim domu o jako takich ambicjach, jest danie dziecku przynajmniej podstawowego wychowania muzycznego. W wielu inteligenckich domach jest pianino albo i fortepian.
Ciekawe ilu anonimowych internautów ujadających na prymitywnych ruskich kacapów ma w domu pianino albo chociaż wie, kto to był Wasilij Kandisky?
Ja akurat mam świadomość wielkości Rosji, ale to nie wywołuje u mnie kompleksów, gdyż mam swoją narodową godność.

Na koniec – podzielam pogląd, że Polska i Rosja powinny mieć jak najlepsze i konstruktywne stosunki i mam nadzieję, że wpływ na nie będą mieć ludzie rozsądni i wolni od fobii – ze strony rosyjskiej wolni od kompleksu „zbeszczeszonej Wielkiej Mateczki Rosji” a ze strony polskiej od kompleksu „wiecznego zagrożenie przez barbarzyńską Rosję”.

Niemniej uważam, że Polska powinna zabiegać o jak największe zbliżenie z Chinami. I starać się o broń atomową.

Panu „bolszoje spasiba” J za głos.

Blogers

PS. Czy „Ruski” pamięta jaki tytuł nosi I rozdział ,,Mistrza i Małgorzaty’’?
Odpowiedź: „Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomym”. Może to jakaś dla mnie przestroga…


A za tydzień

- Simon Mol na wolności, temat wrócił. A co z innymi „bojownikami o słuszną sprawę”, którzy nadużywają naszej naiwności?

- Wielki sukces władz Warszawy – wstrzymały budowę poronionego Muzeum Sztuki Nowoczesnej!

Ostatnie wpisy

  • "Niezwykle atrakcyjny" 11 listopada8 lis 2011W Warszawie zapowiadają się "atrakcje", jakich chyba nigdy dotąd nie odnotowano przy okazji Narodowego Święta Niepodległości. Szkoda tylko, że w tym zdaniu niezbędny jest cudzysłów.
  • Rozkaz: nie chwalić się11 sie 2011Inauguracja kampanii wyborczej Partii Przewodniej przeszła niezauważona -  afera wyborcza w Wałbrzychu i raport posła Andrzeja Czumy okazały się znacznie bardziej interesujące dla mediów. Na dodatek okazało się, że w czasie kampanii będzie jednak...
  • Kaczyński i pięćset kobiet20 lip 2011Sensacyjna wiadomość całkiem niedawno obiegła kraj - Jarosław Kaczyński, znany z zatwardziałego starokawalerstwa i ogólnej wstrzemięźliwości jeśli chodzi o kobiety, miał się spotkać nie z jedną, ba nawet nie z dwiema, ale od razu z pięciuset...
  • Kolczyk zamiast sierpa9 lip 2011Grzegorz Napieralski w swoim gabinecie zajęty był ważnymi dla partii sprawami - konkretnie ćwiczył przed lusterkiem swoje słynne uśmiechy. Był w tym mistrzem, ale wiedział, że nie wolno absolutnie zaniedbać niczego. Wybory zbliżały się szybkimi...
  • Uratuje nas koniec świata?25 cze 2011Nie tylko nadchodząca wielkimi kroki prezydencja, ale również kilka innych spraw spowodowało, że premier zaprosił do swojego gabinetu ministra Radka (dla przyjaciół Radosława) Sikorskiego. Donald Tusk zaczął od kwestii, która go niezmiernie...