Koalicja SLD-PiS-PO przed Trybunałem Stanu?

Koalicja SLD-PiS-PO przed Trybunałem Stanu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair ma kłopoty. Musi uciekać przed demonstrantami i tłumaczyć się przed coraz bardziej krytyczną opinią publiczną. On i jego ministrowie stają przed komisją badającą okoliczności przystąpienia do wojny w Iraku. Były premier oskarżany jest o okłamywanie brytyjskiego parlamentu i wciągnięcie swojego kraju w bezpodstawną i nielegalną interwencję wojskową.
Leszek Miller, były premier polskiego rządu, ma się znacznie lepiej. Do tego stopnia lepiej, że karci prokuratorów i dziennikarzy, komentując niedawno doniesienia w sprawie tajnej bazy CIA w Kiejkutach. - Te wszystkie przecieki z prokuratury i te fantazje dziennikarskie oznaczają, niestety, zaproszenie Al-Kaidy do Polski i wzrost zagrożenia dla naszych żołnierzy w Afganistanie – grzmi Miller.

To znamienne, że były premier nie zechciał zauważyć, że przecieki pochodzą przede wszystkim z kręgów CIA. Gorzej jednak, że to cyniczne odwracanie kota ogonem i działanie na zasadzie ,,łap złodzieja’’. Oczywiście Miller idzie w zaparte i po raz kolejny zarzekła się, że żadnych tajnych więzień nie było. A robi to z wdziękiem starego aparatczyka, przypominając, że jakby co, to krąg kłamczuszków jest szerszy. - Zapewniałem o tym nie tylko ja, ale również Aleksander Kwaśniewski, Lech Kaczyński, Jarosław Kaczyński, Zbigniew Wassermann, Jerzy Szmajdziński czy Kazimierz Marcinkiewicz, a więc ludzie z różnych opcji politycznych – wylicza były premier.

Miller jest jednak pewny swego i nie boi się żadnego Trybunału Stanu. - Prokuratura wie, że żaden wniosek o postawienie byłego premiera, prezydenta czy wysokich urzędników państwowych przed Trybunałem Stanu nie przejdzie w Sejmie, a mimo to puszcza do mediów spekulacje - oburza się były lider SLD.

I zdaje się ma rację. Na wszelki wypadek jednak jeszcze straszy: - Posłowie zdają sobie sprawę, że debata na temat tajnych więzień spowodowałaby całkowite zniszczenie polskiego wywiadu i wzrost zagrożenia zamachem terrorystycznym w Polsce.

Spokojny sen Kwaśniewskiego. Dzięki Lechowi Kaczyńskiemu

Aleksander Kwaśniewski tez może spać spokojnie, bo to zagwarantował mu… Lech Kaczyński. Jak napisał „Dziennik Gazeta Prawna” - nie ma możliwości przesłuchania byłego prezydenta w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce. Prowadzący śledztwo w tej sprawie wystąpił w 2009 r. do ówczesnego prezydenta Kaczyńskiego, by ten zwolnił jego poprzednika z tajemnicy państwowej. Kaczyński odmówił z uwagi na "dobro państwa" i "rację stanu". I nie ma nadziei, że to się zmieni. - Jeżeli w jakiejś sprawie wypowiedział się urząd prezydenta RP, to nierealne jest np. kierowanie kolejnego wniosku po zmianie na stanowisku prezydenta – twierdzi jeden z prokuratorów.

Koalicja ponad nieistotnymi podziałami

Oto prawdziwa, nierozerwalna koalicja ponad mniej istotnymi podziałami: SLD-PiS-PO. Koalicja, która powstała w Sejmie 26 marca 2003 r., kiedy posłowie słuchali ,,informacji premiera Millera w sprawie udziału polskiego kontyngentu wojskowego w interwencji w Iraku’’. Oto premier był uprzejmy powiadomić Sejm, że nasz kraj bierze od pewnego czasu udział w… wojnie. Oczywiście nie użył słowa ,,wojna’, bo to słowo-tabu, używał za to różnych eufemizmów typu ,,udział naszych żołnierzy w rozbrojeniu Iraku’’ (swoją drogą manipulacje językowe przy okazji tej wojny - choćby te ,,strefy odpowiedzialności’’ zamiast ,,strefy okupacyjne’’ - to temat na cały esej o nowomowie godnej Orwella).

Przemówienie Millera kończyło się następująco: - W tych marcowych dniach 2003 r. stanęliśmy wobec konieczności podjęcia jednej z najistotniejszych decyzji, która ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości naszego bezpieczeństwa i przyszłości systemu bezpieczeństwa międzynarodowego w skali globalnej. Jestem głęboko przekonany o tym, że podjęliśmy właściwą decyzję. Stanęliśmy w obronie sprawy, którą uważamy za słuszną. Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie przedłożonej informacji w przekonaniu, że w tej przełomowej historycznej chwili mamy odwagę postępować słusznie’.

No właśnie – ,,jedna z najistotniejszej decyzji, która ma fundamentalne znaczenie’’ itd. podjęta została przez rząd poza parlamentem co oznaczało złamanie konstytucji. Co więcej – podjęto ją wbrew opinii publicznej, która o wszystkim dowiedziała się, gdy Polacy już walczyli w Iraku.

Co na to inne partie?

W imieniu PO wystąpił Bronisław Komorowski. Podkreślił, że zdaniem jego klubu, użycie polskiego kontyngentu w Iraku jest legalne w świetle Konstytucji. Natomiast domaganie się aby Sejm podejmował decyzje o stanie wojny z Irakiem, oznacza brak odpowiedzialności (!).

A może inne zdanie miał PiS? Marek Jurek (w tym czasie poseł tej partii) ostrzegał, że posiadana przez Saddama Husajna broń masowego rażenia może stać się arsenałem dla terrorystów. Zdaje się jednak, że Jurek odczuwał pewien dyskomfort, bo przyznał, że ,,nie mamy dziś rządu, który cieszyłby się autorytetem w społeczeństwie’’ i  zaznaczył, że w tej sytuacji rośnie odpowiedzialność opozycji co według jego klubu oznaczało… przyjęcie informacji rządu.

Owszem, były też głosy, że udział w wojnie w Iraku odbył się z pogwałceniem konstytucji ale pochodziły one z kręgów małych partii, uchodzących za ,,oszołomskie’’. Ostatecznie wystąpienie rządu zostało poparte przez SLD, PO, PiS i UP. Przeciwnikami udziału Polski w interwencji okazali się posłowie Samoobrony i LPR. PSL wstrzymało się od głosu.

Po glosowaniu koalicja wojenna urządziła Millerowi ,,burnyje apłodismienty’’, choć uwzględniając tym razem nie promoskiewską a prowaszyngtońską nadgorliwość należałoby powiedzieć ,,standing ovation’’. Nawet antkomunistyczny zadymiarz Mariusz Kamiński, który do tego momentu wyzywał Millera i jego kompanów od pachołków Moskwy począł wychwalać patriotyzm Millera i ,, zrozumienie polskiej racji stanu przez SLD’’!

W praktyce owa realizacja polskiej racji stanu wyglądała w ten sposób, że posolidarnościowe antykomunistyczne partie PO i PiS zaakceptowały złamanie konstytucji przez SLD. Antykomuniści i postkomuniści stali się moralnie siebie warci.
Główne media nie protestowały. Autorytety milczały.

Art. 116. Konstytucji.

„Sejm decyduje w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej o stanie wojny i o zawarciu pokoju.
Sejm może podjąć uchwałę o stanie wojny jedynie w razie zbrojnej napaści na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub gdy z umów międzynarodowych wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji. Jeżeli Sejm nie może się zebrać na posiedzenie, o stanie wojny postanawia Prezydent Rzeczypospolitej”.
To cytat z polskiej konstytucji – art. 116.

Sejm nigdy nie głosował takiej uchwały w sprawie Iraku. Nie głosował – bo musiałby przyznać , że nie ma żadnych przesłanek by głosować „za”. Nikt nas nie napadł, nie było konieczności wspólnej obrony przeciwko agresji. Złamanie konstytucji i to w tak wątpliwej sprawie to jest kwestia, która bardziej nawet niż owa domniemana baza na Mazurach zasługuje na Trybunał Stanu.

Ale nie takiej siły politycznej, która byłaby tym zainteresowana. Także media tego tematu nie poruszają. A niezależna opinia publiczna, jak widać, nie istnieje.

Ostatnie wpisy

  • "Niezwykle atrakcyjny" 11 listopada8 lis 2011W Warszawie zapowiadają się "atrakcje", jakich chyba nigdy dotąd nie odnotowano przy okazji Narodowego Święta Niepodległości. Szkoda tylko, że w tym zdaniu niezbędny jest cudzysłów.
  • Rozkaz: nie chwalić się11 sie 2011Inauguracja kampanii wyborczej Partii Przewodniej przeszła niezauważona -  afera wyborcza w Wałbrzychu i raport posła Andrzeja Czumy okazały się znacznie bardziej interesujące dla mediów. Na dodatek okazało się, że w czasie kampanii będzie jednak...
  • Kaczyński i pięćset kobiet20 lip 2011Sensacyjna wiadomość całkiem niedawno obiegła kraj - Jarosław Kaczyński, znany z zatwardziałego starokawalerstwa i ogólnej wstrzemięźliwości jeśli chodzi o kobiety, miał się spotkać nie z jedną, ba nawet nie z dwiema, ale od razu z pięciuset...
  • Kolczyk zamiast sierpa9 lip 2011Grzegorz Napieralski w swoim gabinecie zajęty był ważnymi dla partii sprawami - konkretnie ćwiczył przed lusterkiem swoje słynne uśmiechy. Był w tym mistrzem, ale wiedział, że nie wolno absolutnie zaniedbać niczego. Wybory zbliżały się szybkimi...
  • Uratuje nas koniec świata?25 cze 2011Nie tylko nadchodząca wielkimi kroki prezydencja, ale również kilka innych spraw spowodowało, że premier zaprosił do swojego gabinetu ministra Radka (dla przyjaciół Radosława) Sikorskiego. Donald Tusk zaczął od kwestii, która go niezmiernie...