Jak donoszą media, Mswati III, król Suazi, wyrzucił z pracy swojego ministra sprawiedliwości, gdy okazało się, że ten ma romans z jedną z jego żon.
Królowa (jedna z czternastu) przebrała się za żołnierza i opuściła dyskretnie pałac udając się na przedmieścia Mbabane (stolicy kraju) na randkę. Daremne jednak były jej knowania – harem widać strzeżony jest dobrze, bo oto gdy kochankowie spotkali się w apartamencie hotelu Royal Villas, natychmiast pojawiła się tam policja. Gdy wtargnęła do środka, minister Ndumiso Mamba akurat chował się pod łoże. Minister natychmiast został zdymisjonowany i trafił za kratki. Królowa wróciła do pałacu. Jest teraz szczególnie pilnie strzeżona i grozi jej, że do końca życia nic w jej sytuacji się nie zmieni.
Przy okazji przypomina się, że król Mswati III ma ze swymi żonami co najmniej 23 dzieci i jest ostatnim monarchą absolutnym w Afryce. Trzeba przyznać, że król nie ma lekko – jednocześnie musi pilnować czternastu żon, iluś tam ministrów, dworu itd., itp. A wszyscy knują, dogadują się poza plecami, uciekają się do zdrad. Koszmar.
To całkiem jak u nas w PO czy PiS. W Suazi knucie wydaje się jednak ciekawsze. Dlatego właśnie zdecydowałem zrelacjonować dworskie intrygi w Suazi zamiast zajmować się ostatnim zjazdem PO, wypowiedziami Palikota, podjazdową walką Schetny z Tuskiem, przyjmowaniem Polski Plus do PiS w ramach walki o demokrację, aktualnym stanem uczuć między Kaczyńskim a Poncyliuszem. Prawda, że to robi się strasznie nudne? Coraz więcej sygnałów zdaje się świadczyć, że duopol PO – PiS zawali się z hukiem. Czy przy najbliższych wyborach parlamentarnych? A może już samorządowych?
Wracając do Suazi – tamtejszy władca wybiera sobie kolejną żonę, gdy potencjalne wybranki tańczą przed nim obnażone od pasa w górę. To rodzaj kampanii wyborczej, tyle, że znacznie tańszej niż u nas.
Przy okazji przypomina się, że król Mswati III ma ze swymi żonami co najmniej 23 dzieci i jest ostatnim monarchą absolutnym w Afryce. Trzeba przyznać, że król nie ma lekko – jednocześnie musi pilnować czternastu żon, iluś tam ministrów, dworu itd., itp. A wszyscy knują, dogadują się poza plecami, uciekają się do zdrad. Koszmar.
To całkiem jak u nas w PO czy PiS. W Suazi knucie wydaje się jednak ciekawsze. Dlatego właśnie zdecydowałem zrelacjonować dworskie intrygi w Suazi zamiast zajmować się ostatnim zjazdem PO, wypowiedziami Palikota, podjazdową walką Schetny z Tuskiem, przyjmowaniem Polski Plus do PiS w ramach walki o demokrację, aktualnym stanem uczuć między Kaczyńskim a Poncyliuszem. Prawda, że to robi się strasznie nudne? Coraz więcej sygnałów zdaje się świadczyć, że duopol PO – PiS zawali się z hukiem. Czy przy najbliższych wyborach parlamentarnych? A może już samorządowych?
Wracając do Suazi – tamtejszy władca wybiera sobie kolejną żonę, gdy potencjalne wybranki tańczą przed nim obnażone od pasa w górę. To rodzaj kampanii wyborczej, tyle, że znacznie tańszej niż u nas.