Cyberataki, cyberbezpieczeństwo – te zwroty już tak spowszechniały, że na ogół każdy kto je słyszy, ze znudzeniem kiwa głową. Tak, tak, to plaga, trzeba się zabezpieczać, mówi prezes firmy, po czym zapomina o tym cyberględzeniu i wraca do zajęć. Na przykład włącza komunikator w komórce i jedzie na spotkanie. Albo siada przed komputerem w ministerstwie, banku czy w redakcji aby przesłać tzw. wrażliwe dane. I nie wie, że właśnie dostarcza je hakerom pracującym na rzecz wywiadów albo przestępców, że ktoś śledzi gdzie jedzie i jakie internetowe strony przegląda, że ktoś zdobywa informacje z kim się kontaktuje i w jaki sposób.
Tu nawet nie potrzeba epatować słowami o niepodległości, tu wystarczy parę tzw. gołych faktów. Polska administracja publiczna i spółki skarbu państwa zabezpieczają swe systemy informatyczne zagranicznymi systemami szyfrującymi, co oznacza, że dostęp do nich mogą potencjalnie mieć obce wywiady. Nie wiemy czy z tej możliwości korzystają, ale już sam brak pewności powinien dawać do myślenia.
Jednakowoż zejdźmy do poziomu właściwie każdego człowieka poruszającego się w wirtualnym świecie. Jakże popularny Facebook Messenger gromadzi informacje o tym gdzie jesteśmy, gdzie się przemieszczaliśmy, w jakie linki klikamy z kim i w jaki sposób się kontaktujemy. Te informacje Facebook sprzedaje reklamodawcom. Nie wiemy, do kogo mogą one dalej trafiać. Dane wysyłane przez aplikacje Facebook, Signal, WhatsApp trafiają na serwery w Stanach Zjednoczonych, wysyłane przez aplikację Telegram na serwery w Rosji, a poprzez aplikację Viber to nawet nie wiadomo gdzie. Wiadomo za to, że rejestrując się do usług Viber użytkownik udostępnia właścicielowi oprogramowania całą kontaktową książkę telefoniczną.
Rzecz jasna, popularne aplikacje są popularne, bo darmowe. Ich właściciele muszą jednak na czymś zarabiać, więc gromadzą bazy danych o użytkownikach aby je sprzedać reklamodawcom. Albo i komuś innemu, a komu, łatwo się domyśleć. Normalny rynek informacji. Można nie dziwić się zwykłym zjadaczom chleba którzy poprzez aplikacje wysyłają mało ważne informacje. Lecz już decydentom czy biznesmenom dziwić się należy. Ich stać na lepsze zabezpieczanie swoich urządzeń a tzw. małpie oszczędności mogą kosztować fortunę.
Ktoś powie, że przecież producenci oprogramowania szyfrują połączenia. No to w ubiegłym roku pojawił się raport firmy Check Point Software o „dziurach” w aplikacjach Telegram oraz WhatsApp, umożliwiających hakerom dostęp do 1,1 mld kont użytkowników. A przecież te aplikacje są uważane za bezpieczniejsze niż Facebook Messenger. Z kolei niemieccy eksperci z politechniki w Bochum udowodnili możliwość dodawania niewidocznego uczestnika do konwersacji grupowych w aplikacjach Signal i WhatsApp.
Czyli giełdowy graczu, ministrze, dyplomato, szefie firmy zbrojeniowej, ustalasz sobie ze współpracownikami ważne decyzje nawet nie wiedząc, że rozmowie przysłuchuje się haker. W dodatku kiedy nasze urządzenie – od komórki, poprzez laptopa, po zegarek smart-watch – zostało już przejęte przez szpiegów, to zainstalowanie typowego programu szyfrującego może nie spełnić pokładanych w nim i tak nieco złudnych nadziei.
A teraz ciekawa informacja z segmentu informacji dobrych - podczas sympozjum premierowi Morawieckiemu zaprezentowano polską aplikację UseCrypt Messenger. Wedle ekspertów, ta szyfrująca aplikacja jest tak nowatorska, że można ją porównać do słynnego złamania przez polskich kryptologów niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma. Oferuje ona unikalny system szyfrujący, jako jedyna na świecie nie gromadzi danych o użytkownikach, a przed zainstalowaniem sprawdza urządzenie czy już nie jest przejęte przez hakerów, co też jest wyjątkowe.
Aplikacja ma szereg zalet, ale istotne jest coś innego. Otóż premier Morawiecki podczas sympozjum zadeklarował, że państwo będzie wspierało takie startupy jak UseCrypt, podobnie jak państwową pomoc otrzymały w swoim czasie Amazon, Apple czy Google. Rzecz jasna, wsparcie pomoże polskiej firmie rozwinąć biznes na globalną skalę. Jednak to co jest równie ważne, a może ważniejsze, to fakt, że zainstalowanie rodzimego systemu szyfrującego wzmocni bezpieczeństwo państwa, polskiej gospodarki a w rezultacie każdego z nas.
Pytanie tylko, kiedy deklaracje o wsparciu zamienią się w czyny. Założyciel PayPall, Peter Thiell, którego postać jest dobrze znana premierowi Morawieckiemu mówił, że „nie ma drogi pośredniej: albo w ogóle nie uderzasz, albo robisz to mocno i szybko kończysz walkę”.