Jeżeli ktoś z Państwa chce zrobić dobry interes, niech założy sklep z maskami koło Sejmu. Maski mogą być różne, kwadratowe i podłużne. Powinny przedstawiać oblicza zatroskane, szydercze lub z uśmiechem cyrkowego clowna. Ruch w interesie murowany a wielu klientów będzie kupować po kilka sztuk. Taki interes już teraz by pięknie kwitł, bo mamy karnawał demokracji.
Wesoły autobus po ulicach mego miasta mknie. Jest to napędzany gazem łupkowym autobus Tuska. Z autobusu wyziera oblicze człowieka z budowy. Oblicze pierwszego budowniczego Polski jest czasem zatroskane a czasem uśmiechnięte jak logo Platformy. Bywa też, że premier przywdziewa maskę nadąsania – jeśli na nas nie zagłosujecie, rządy PiS mieć będziecie. A że idą trudne czasy, to oddanie władzy w ręce Jarosława Kaczyńskiego grozi, wicie, rozumicie, budowlaną katastrofą. Więc pozwólcie dokończyć dzieła budowy autostrad, wiejskich świetlic, uproszczenia podatków i odbiurokratyzowania gospodarki poprzez zwolnienie co dziesiątego urzędnika. A może nawet co dziewiątego. Pozwólcie, by żyło się lepiej. Wszystkim.
Limuzyna Kaczyńskiego już od dawna krąży po Polsce. Założona przez prezesa maska baranka jest jakby już skądś znana i lekko zużyta. To oblicze pogodnego, sympatycznego pana średnio – starszego pokolenia, popierającego młode działaczki. Działaczki doświadczone, takie jak Marzena Wróbel czy Anna Sobecka, same sobie poradzą. Widzimy prezesa pochylającego się z troską nad panem z czerwoną papryką który nie wie jak żyć, więc szukał odpowiedzi na to filozoficzne pytanie u Tuska. Bezskutecznie, więc pan wsparł papryką prezesa. A prezes łagodnie przekonuje, że PiS da więcej i że po zwycięstwie zapanują niepodzielnie prawo i sprawiedliwość. Ta tonizująca nastrój kuracja zostanie po wyborach zastąpiona inną, opartą na elektrowstrząsach.
A widzicie Państwo u góry, nad tekstem, tę głowę pośrodku? Oto jest głowa Palikota. Głowa nie od parady. Łeb do interesów. Chociaż nie zawsze udanych. Założywszy tygodnik „Ozon” sztukmistrz z Lublina powierzył go początkowo dziennikarzom liberalnym. A potem konserwatywnym. Miał nadzieję, że zwalczanie aborcji, antykoncepcji, rozwodów, lewicy i sił wrogich Kościołowi pozwoli mu zbić kasę na medialnym interesie. Lecz interes diabli wzięli. Dziś widzimy antyklerykała ukrzyżowanego za idee lewicy, który oczekuje rozgrzeszenia z fascynacji pokoleniem JPII. Polityka to też tylko biznes, jak jest popyt, jest i podaż, tu się sprzedaje, tu się handluje, odejdź szczeniaku, bo cię opluję.
Marnymi klientami sklepu z maskami byliby Grzegorz Napieralski i Waldemar Pawlak. Lider SLD demonstruje szczerze oblicze polityka cierpiącego na samą myśl, że może go ominąć orgiastyczna przyjemność sprawowania władzy. Aż przykro patrzeć na to gorączkowe, dziecięce przebieranie nogami – weźcie mnie, weźcie do rządu, ja chcę koalicji, buuuu! Natomiast szef ludowców od lat ma to same, oszczędne w mimice, oblicze dobrego gospodarza. Teraz ubarwia kampanię spotami, które propagują budowanie za stodołami boisk do tenisa. Patrząc z drugiej strony, te spoty przynajmniej wychodzą poza nudne szablony z upudrowanymi, gadającymi głowami.
Maski są zmieniane z taką częstotliwością, że część wyborców zaczyna podejrzewać, iż przykrywają oblicza gładkie jak nadmuchane balony. Może dlatego kampania wyborcza jest mało porywająca. Ale może liderom dwóch największych partii rzeczywiście aż tak bardzo nie pali się do zwycięstwa. Z powodu światowego kryzysu władza może być jak gorący kartofel – zanim się człowiek pożywi, to sobie poparzy paluchy. W 2012 roku bezpieczniej będzie nakładać żelazną maskę lidera opozycji, dostającego wytrzeszczu oczu od gardłowania o przyspieszenie wyborów.
Limuzyna Kaczyńskiego już od dawna krąży po Polsce. Założona przez prezesa maska baranka jest jakby już skądś znana i lekko zużyta. To oblicze pogodnego, sympatycznego pana średnio – starszego pokolenia, popierającego młode działaczki. Działaczki doświadczone, takie jak Marzena Wróbel czy Anna Sobecka, same sobie poradzą. Widzimy prezesa pochylającego się z troską nad panem z czerwoną papryką który nie wie jak żyć, więc szukał odpowiedzi na to filozoficzne pytanie u Tuska. Bezskutecznie, więc pan wsparł papryką prezesa. A prezes łagodnie przekonuje, że PiS da więcej i że po zwycięstwie zapanują niepodzielnie prawo i sprawiedliwość. Ta tonizująca nastrój kuracja zostanie po wyborach zastąpiona inną, opartą na elektrowstrząsach.
A widzicie Państwo u góry, nad tekstem, tę głowę pośrodku? Oto jest głowa Palikota. Głowa nie od parady. Łeb do interesów. Chociaż nie zawsze udanych. Założywszy tygodnik „Ozon” sztukmistrz z Lublina powierzył go początkowo dziennikarzom liberalnym. A potem konserwatywnym. Miał nadzieję, że zwalczanie aborcji, antykoncepcji, rozwodów, lewicy i sił wrogich Kościołowi pozwoli mu zbić kasę na medialnym interesie. Lecz interes diabli wzięli. Dziś widzimy antyklerykała ukrzyżowanego za idee lewicy, który oczekuje rozgrzeszenia z fascynacji pokoleniem JPII. Polityka to też tylko biznes, jak jest popyt, jest i podaż, tu się sprzedaje, tu się handluje, odejdź szczeniaku, bo cię opluję.
Marnymi klientami sklepu z maskami byliby Grzegorz Napieralski i Waldemar Pawlak. Lider SLD demonstruje szczerze oblicze polityka cierpiącego na samą myśl, że może go ominąć orgiastyczna przyjemność sprawowania władzy. Aż przykro patrzeć na to gorączkowe, dziecięce przebieranie nogami – weźcie mnie, weźcie do rządu, ja chcę koalicji, buuuu! Natomiast szef ludowców od lat ma to same, oszczędne w mimice, oblicze dobrego gospodarza. Teraz ubarwia kampanię spotami, które propagują budowanie za stodołami boisk do tenisa. Patrząc z drugiej strony, te spoty przynajmniej wychodzą poza nudne szablony z upudrowanymi, gadającymi głowami.
Maski są zmieniane z taką częstotliwością, że część wyborców zaczyna podejrzewać, iż przykrywają oblicza gładkie jak nadmuchane balony. Może dlatego kampania wyborcza jest mało porywająca. Ale może liderom dwóch największych partii rzeczywiście aż tak bardzo nie pali się do zwycięstwa. Z powodu światowego kryzysu władza może być jak gorący kartofel – zanim się człowiek pożywi, to sobie poparzy paluchy. W 2012 roku bezpieczniej będzie nakładać żelazną maskę lidera opozycji, dostającego wytrzeszczu oczu od gardłowania o przyspieszenie wyborów.