„National Geographic” uniwersalny przepis na sukces

„National Geographic” uniwersalny przepis na sukces

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dobra wiadomość nie tylko dla wydawców ale i wszystkich pragnących odnieść sukces, np. w polityce – trzeba ten sam towar zamieścić w innym opakowaniu. Wzór już mamy
Kupiłem kwietniowy numer miesięcznika „National Geographic”. Na okładce widniała głowa Buddy okraszona tytułem i podtytułem: „Wielkie cywilizacje – wyzwolenie spod dyktatu przyrody”. Po jakimś tam czasie widzę na półce w kiosku egzemplarz „National Geographic” z okładką na której widniała głowa starożytnego egipskiego artefaktu. Tytuł: „Wielkie cywilizacje – obsesje człowieka starożytnego”. Pomyślałem – ładny cykl o dylematach starych cywilizacji. Wydałem złotych 12,99 i poszedłem pogrążyć się w lekturze.

Ale czytanie nowego egzemplarza byłoby trudem raczej pozbawionym sensu, bo się okazało, że po raz drugi kupiłem tenże kwietniowy numer miesięcznika, tylko z inną okładką. Moja wina, że nie przestudiowałem okładki uważnie. Drobnym drukiem widnieje przecież na niej informacja, że jest to „nr 4 (163) kwiecień 2013”. Gwoli ścisłości należy dodać, że na okładce z głową Buddy widać tylko informację, że jest to „nr 4 (163)”. Informacja o miesiącu i roku jest zasłonięta fragmentem fotografii.

Wydawca miesięcznika znalazł więc skuteczny sposób na zwiększenie sprzedaży. Zapewne istnieje jakiś Klub Kolekcjonerów Okładek Tego Samego Numeru, o czym, głupi, nie wiedziałem.

Patent „National Geographic” mogą wykorzystać inni wydawcy miesięczników. Jakiś miesięcznik historyczny może zamieścić na okładce wizerunek Bolesława Chrobrego z tytułem: „Piastowie – wzloty i upadki”, a na innej okładce tego samego numeru podobiznę Kazimierza Wielkiego z tytułem: „Piastowie – rozterki dynastyczne”. I sprzedawać, sprzedawać, sprzedawać.

Ale dlaczego ograniczać się do samych wydawców? I czy rzeczywiście „National Geographic” pierwszy zastosował metodę sprzedaży tego samego towaru w różnym opakowaniu? Przecież nasi politycy od dawna pokazują się wyborcom z różnych stron. Czasem są napastliwi, a czasem spolegliwi. Czasem bogobojni, a czasem antyreligijni. Czasem prorynkowi, a czasem prosocjalni. Ten sam towar, a różne opakowania. Byle się dobrze sprzedać.

Ostatnio przybywa nam polityków proeuropejskich, bo się wybory do europarlamentu zbliżają. Do Brukseli przymierza się już dwójka ministrów, garść posłów i polityków pozaparlamentarnych, co zaprzecza tezie, jakoby politycy oderwali się od społeczeństwa. Prawie 30 proc. Polaków w wieku produkcyjnym deklaruje gotowość udania się na emigrację zarobkową. I proszę, politycy też starają się dobić do tej statystyki. Zamiana opakowania z polityka krajowego na  europejskiego czyniona jest, oczywiście, dla dobra Polski, co należy zapisać na Europa Plus.

Przy okazji zamieszania wokół jednoczenia lewicy w perspektywie wyborów europejskich poseł Ryszard Kalisz oznajmił, że po opuszczeniu SLD będzie budował nowe stowarzyszenie. „Nadszedł czas ciężkiej pracy na rzecz realizacji celów, które od lat niezmiennie staram się realizować” - zaznaczył. Jak widać, opuszczenie SLD sprzyja wzrostowi wydajności pracy i skuteczności w realizowaniu celów od lat niezmiennie mających być zrealizowanymi, a poseł Kalisz pojawi się nam w opakowaniu pracusia. Co chętnie kupuję, jak widać.

W różnych opakowaniach sprzedają się też nasze związki zawodowe. W Poznaniu „Solidarność” i OPZZ przejęły na własność kamienicę. I przed Wielkanocą podniosły rozgoryczonym lokatorom dwukrotnie czynsz, gdyż kamienicę trzeba odremontować aby ją dobrze sprzedać. Tak to obok opakowania z napisem: „Bronimy ludzi przed dzikim kapitalizmem” pojawiło się opakowanie: „Trudno, wolny rynek ma swoje prawa, musimy kalkulować, kochani lokatorzy”.

Bo odpowiednio opakować da się wszystko i wszystkich. Dowodem jest anegdota o Janie Englercie (przytaczam za anegdoty.com). Funkcjonariusz SB zapytał kiedyś aktora, „dlaczego pan, panie Englert, w kościołach występuje i to za darmo?”. Usłyszał: „Gdyby pan zobaczył te czyste, inteligenckie, uwznioślone twarze, słuchające poezji, to by pan zrozumiał”. A funkcjonariusz: „Co pan pier..., połowa to nasi”.

Ostatnie wpisy

  • Wirtualne spotkania z pisarzami lekiem na pandemię27 maj 2020, 12:27Spotkania on-line z pisarzami coraz bardziej się rozkręcają, co warto odnotować, bo jest to dobry sposób na przetrwanie kultury w czasach pandemii koronawirusa.
  • Kościół pęka od fundamentów16 sty 2020, 14:08Fundamentalne spory w Kościele katolickim zaczynają emocjonalną temperaturą przypominać kłótnie między wojującymi politykami. Na te spory nakładają się problemy Kościoła w Polsce.
  • PRL trwa i trwać ma w fajerwerkowych sporach10 sty 2020, 10:07W PRL wszystko było upolityczniane, bo taka była natura władzy zwanej ludową. PRL minęła dawno, ale zwyczaj ideologicznego upolityczniania trwa nawet w sporach o sylwestrowe fajerwerki. I trwać ma, bo jest to wygodne.
  • Odszkodowania podcinają skrzydła lotniskom regionalnym2 gru 2019, 13:27Dużo się mówi o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego, mało o zagrożeniach przed którymi stoją lotniska regionalne z powodu konieczności wypłat odszkodowań dla właścicieli sąsiadujących z nimi nieruchomości. Winne jest, jak to zwykle bywa,...
  • Sektor finansowy powinien w jednakowy sposób chronić pieniądze klientów22 lis 2019, 13:17„Chcemy dokonać postępu i odeprzeć niebezpieczeństwa związane np. z możliwym spowolnieniem gospodarczym, bo nie chcę używać słowa kryzys. Mamy plany, by skutki tego spowolnienia były w Polsce minimalne” – mówił podczas prezentacji rządu prezes PiS...