Kiedy amerykański aktor przebrany za jednorożca czystym głosem śpiewa piosenkę w południowokoreańskim show, widzowie mogą już w ciemno typować Ryana Reynoldsa. Aktor w ostatnich tygodniach jest dosłownie wszędzie. W pełnym stroju Deadpoola zatańczył w teledysku do piosenki Celine Dion „Ashes”. Spłatał figla piłkarzom Manchesteru United, podrzucając im do szatni gadżety z filmu i przyozdabiając stadion plakatami i logotypami ze swoim wizerunkiem. W osobnym nagraniu przeprosił też Davida Beckhama za bolesny komentarz z pierwszej części filmu, kiedy to naśmiewał się z jego wymowy („jakby uprawiał seks oralny z puszką helu”).
Jak tłumaczył Deadpool w jednym z filmików, „kiedy robisz sequel, musisz podwoić wysiłki promocyjne, żeby nie dać się całkowicie przyćmić przez Avengers: Infinity War”. Produkcja Disneya, wyświetlana w Polsce pod tytułem „Avengers: Wojna bez granic”, pobiła wszelkie rekordy, jeśli chodzi o najlepsze otwarcie. Jest już także na piątym miejscu najlepiej zarabiających filmów w historii kina. Tylko w pierwszy weekend wyświetlania film ten zarobił 640 mln dolarów, a obecnie może pochwalić się już przekroczeniem sumy 1.5 miliarda dolarów. Nic dziwnego, że zespół promocyjny „Deadpoola 2” dwoi się i troi, by nie zniknąć w cieniu „większego brata”.
Czy Reynoldsowi i spółce uda się osiągnąć cel? Z pewnością robią wiele, by było o nich głośno. Nieczęsto zdarza się, żeby główny aktor danego filmu przebierał się za jednorożca i rzeczywiście śpiewał w programie telewizyjnym. Sądząc po komentarzach w mediach społecznościowych, taktyka zespołu „Deadpoola 2” nie pozostaje niezauważona. Wielu internautów wprost domaga się podwyżek dla pracowników z działu marketingu, odpowiedzialnych za wszystkie opisane akcje. O wysiłkach podejmowanych przez Ryana Reynoldsa zaczynają pisać też portale informacyjne, a nie tylko te związane z branżą filmową.
Czytaj też:
Jak powinni wyglądać Avengersi? Filmowcy nie całkiem wierni pierwowzorom