Podczas briefingu prasowego Adam Niedzielski przekazał, że w Polsce potwierdzono drugi przypadek brytyjskiej mutacji koronawirusa. Zakażona osoba to nauczycielka z Wrocławia, która była badana w ramach ogólnopolskich testów nauczycieli na obecność koronawirusa związanych z powrotem najmłodszych dzieci do szkół. – Była to osoba zupełnie niezwiązana z podróżami czy z osobami, które podróżowały do Wielkiej Brytanii, co wskazuje, że mamy tę obecność wirusa już nie tylko bezpośrednio transmitowaną, ale po prostu ten wirus, trzeba sobie to powiedzieć otwarcie, jest obecny – dodał szef resortu zdrowia.
Brytyjska odmiana koronawirusa. O co chodzi?
Temat „brytyjskiej odmiany koronawirusa” wyjaśniał w artykule dla PAP dr hab. Piotr Rzymski, ekspertem w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Jak wskazał wariant „brytyjski” (B.1.1.7, VOC-202012/01 lub 20B/501Y.V1) został zidentyfikowany w próbkach wymazów pobranych pierwszy raz we wrześniu 2020 r.
Analizy epidemiologiczne wskazują, że wariant ten może być o 50 proc. bardziej transmisyjny, co wiąże się przede wszystkim z mutacją N501Y, która umożliwia bardziej ścisłe przyleganie białka S do receptora na powierzchni ludzkich komórek. Kwestia wymaga to jednak potwierdzenia na drodze eksperymentalnej – czytamy.
Ekspert podkreśla, że obserwacje epidemiologiczne nie wskazują, by wariant ten był odpowiedzialny za cięższy przebieg choroby lub wyższą śmiertelność.
Czytaj też:
Nowe przypadki koronawirusa w Polsce. Zmarło blisko 400 osób