Służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o wypadku w niedzielę 15 maja około 18. Na miejsce zostało wysłanych pięć zastępów straży pożarnej, a także członkowie specjalistycznej grupy wodno-nurkowej oraz pracownicy Morskiej Służby Poszukiwań i Ratownictwa.
Według relacji świadków do zdarzenia doszło na terenie rezerwatu Mewia Łacha na Wyspie Sobieszewskiej, kilkaset metrów przed ujściem Wisły do Zatoki Gdańskiej. Ze wstępnych ustaleń wynika, że młody mężczyzna chciał ratować swoją 16-letnią koleżankę, która poślizgnęła się na falochronie i wpadła do wody. Oboje zostali porwani przez nurt rzeki, której głębokość w tym miejscy wynosi niemal 4 metry. 16-latka najprawdopodobniej nie umiała pływać.
Aleksandra Siewert, rzecznik prasowy gdańskiej policji tłumaczyła, że„ ratownicy mają sonary oraz specjalistyczny sprzęt do poszukiwań, jednak teren do prowadzenia poszukiwań jest trudny, ponieważ nurt rzeki w tym miejscu jest bardzo silny”. Akcję utrudniają także niesprzyjające warunki atmosferyczne - silny wiatr oraz zimno.