Specjalne przepisy dotyczące małego ruchu granicznego pomiędzy Polską, a obwodem kaliningradzkim, zostały zawieszone na czas warszawskiego szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży. Po tym jak podobne ograniczenia zniesiono na granicy z Ukrainą, o swoje prawa zaczynają upominać się nasi rosyjscy sąsiedzi.
Na łamach "Rossijskoj Gaziety" w tekście zatytułowanym "Zamrożona granica" rosyjscy dziennikarze przekonywali, że polscy obywatele na wstrzymanym ruchu granicznym stracą o wiele więcej, niż mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego. "Decyzja ta wyrządzi Polakom, szczególnie przedsiębiorcom, więcej szkód niż mieszkańcom Kaliningradu" – pisze dziennik, wymieniając w szczególności handlowców, hotelarzy i restauratorów. "Stracili 300 tysięcy potencjalnych klientów" – dodają dziennikarze gazety.
Mały ruch graniczny
Mały ruch graniczny uprawnia do regularnego przekraczania granicy państw przez mieszkańców strefy przygranicznej. Strefa przygraniczna ma 30 km i obejmuje wszystkich obywateli Ukrainy, którzy zamieszkują ten obszar od co najmniej trzech lat. Zezwolenie uprawnia do przewożenia określonej liczby dóbr. Jest on szczególnie ważny dla zachodnich mieszkańców Ukrainy, którzy na handlu przygranicznym zarabiają. Przewożą przez granicę tańsze u naszych sąsiadów m.in. papierosy, alkohol lub paliwa, a wwożą m.in. sprzęt elektroniczny.